Już dla 55 proc. firm dużą barierą w rozwoju jest niedobór pracowników, a dla prawie dwóch trzecich pracodawców taką barierą są rosnące koszty zatrudnienia pracowników – wynika ze styczniowych danych Miesięcznego Indeksu Koniunktury Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Ta druga bariera to efekt pierwszej – silnego deficytu fachowców i specjalistów, który zmusza firmy do konkurencji (głównie płacowej) o kandydatów do pracy. Stawki najbardziej poszukiwanych specjalistów rosły w minionym roku o 40–60 proc.
Przybywa więc firm, które obniżają poprzeczkę wymagań dla kandydatów do pracy; zamiast rywalizować o niewielką pulę doświadczonych specjalistów (seniorów), sięgają do znacznie większego zasobu tzw. midów oraz początkujących pracowników, czyli juniorów lub asystentów, z niewielką albo zerową praktyką w danym zawodzie.
Start w centrum usług
– Z naszych danych wynika, że faktycznie rośnie liczba ofert pracy skierowanych do osób bez doświadczenia lub z niewielkim doświadczeniem – twierdzi Mateusz Żydek z agencji zatrudnienia Randstad. W rekrutacjach prowadzonych w minionym roku liczba ofert dla juniorów wzrosła tam dwukrotnie w porównaniu z 2020 r. oraz o około jedną trzecią w porównaniu z okresem sprzed pandemii. Co prawda odsetek tych ofert nadal nie jest wysoki, ale wynika to również ze specyfiki usług agencji zatrudnienia.
Zwykle pracodawcy sięgają po ich pomoc w rekrutacjach, które są największym wyzwaniem, co najczęściej zdarza się w przypadku specjalistów.