Ustawa deregulacyjna - korzyści dla firm i więcej miejsc pracy

Rząd liczy, że otwarcie zawodów i zmniejszenie kosztów uzyskania profesji da pracę 50–100 tysiącom osób. Ale deregulacja może przynieść oszczędności nie tylko osobom chcącym wykonywać daną profesję, ale także firmom i klientom, bo oznacza spadek cen usług oraz wzrost ich jakości.

Publikacja: 05.03.2012 14:31

Deregulacja zawodów

Deregulacja zawodów

Foto: PhotoXpress

Jarosław Gowin, minister sprawiedliwości uważa, że tam gdzie jest reglamentacja dostępu do zawodów, tam "są wysokie ceny, niska jakość, wysokie bezrobocie wśród młodzieży, rozrost biurokracji i spowolnienie rozwoju gospodarczego przez brak konkurencyjności i innowacyjności".  - My dziś wyjmujemy pierwszą cegłę w murze - zadeklarował.

Pół miliona osób pracuje obecnie w 49 profesjach, w jakich rząd wprowadza deregulację. Ekonomiści szacują, że otwarcie tych zawodów zwiększy o 15 – 20 proc. zatrudnienie w tych grupach  - Spodziewamy się więc, że pracę może uzyskać od 50 do 100 tysięcy osób – tłumaczy Mirosław Barszcz, doradca ministra sprawiedliwości i ekspert BCC.

Zmiany zaproponowane przez resort sprawiedliwości oznaczają zaoszczędzenie od 0,5 tys. do 2 tys. złotych przez osoby, które nie będą musiały wydawać pieniędzy na kursy, egzaminy i licencje. Pięćset do tysiąca złotych kosztuje obecnie uzyskanie uprawnień taksówkarza, a od tysiąca do ponad dwóch kurs dający uprawnienia do bycia przewodnikiem turystycznym.

Ale jak zapowiedział Jarosław Gowin, minister sprawiedliwości zmiany mają dotyczyć w sumie ok. 230 zawodów, a więc uwolnienia o kolejnych przynajmniej 100 tys. miejsc pracy.

Taka zmiana byłaby znacząca nie tylko dla rynku pracy, ale też dla finansów Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. 150 tysięcy pracujących lub biernych osób to spadek lub wzrost bezrobocia o jeden punkt procentowy. Przekłada się to na wzrost lub spadek 1 proc. wpływów w FUS, czyli ok 1 mld zł (gdyby przyjąć wartości za 2012 rok). Gdyby zaś dzięki wzrostowi zatrudnienia o jeden pkt proc. realnie wzrósł fundusz pracy oznacza to zwiększenie wpływów do FUS o 2,9 proc. czyli o prawie 3 mld zł.

Maciej Bukowski, szef Instytutu Badań Strukturalnych zwraca uwagę na to, że otwarcie zawodów, uelastycznienie rynku pracy i zmniejszenie kosztów niektórych usług oznacza poprawienie konkurencyjności Polski w Europie.

Z badań amerykańskich wynika, że w przypadku zawodów z utrudnionym do nich dostępem koszty usług ( a dokładniej wynagrodzenia) są o 7 – 15 proc. wyższe, niż w sytuacji, gdy zawody te się uwalnia.  – Firmy ponoszą stałe koszty na usługi prawne lub księgowe, ochronę obiektów, pośrednictwo pracy. Zmniejszenie obciążeń o kilka procent szczególnie ważne jest dla małych firm – dodaje Mirosław Barszcz.

Zmiany mogą być również ważne dla zmniejszenia kosztów na rynku nieruchomości. Przeciętna marża przy kupnie sprzedaży nieruchomości wynosi 2 proc. wartości transakcji. Przyjmując, że co trzecia transakcja jest zawierana dzięki pośrednictwu, to 2 proc. prowizji od obrotów 4,9 mld (sprzedaż lokali) – 98 mln zł.

Ale jak zaznacza Jerzy Sobański, rzecznik  Warszawskiego Stowarzyszenia Pośredników w Obrocie Nieruchomości, uwolnienie dostępu do zawodu nie oznacza samych oszczędności: - Jeśli zniknie wymóg posiadania licencji, usługi pośredników mogą stanieć, gdyż zaczną je świadczyć osoby, bez żadnego przygotowania i wiedzy a ich głównym atutem będzie  niskie wynagrodzenie. Jednocześnie do budżetu państwa zaczną wpływać znacznie mniejsze sumy z podatków, które stanowią dziś nawet ok. 40 proc. wynagrodzenia pośrednika (23 proc. podatek VAT oraz 19 proc. podatku dochodowego). Nie będzie to tylko efekt niższego wynagrodzenia lecz zwiększania się szarej strefy – tłumaczy.

Podobnie przestrzega Marek Majchrzak, wiceprezydent Polskiej Federacji Zarządców Nieruchomości: - Nowe osoby, które wejdą na rynek będą pewnie cenić się niżej od zarządców, którzy zdobyli licencję, ale spowodują wiele strat.

Koszt usługi zarządców – w mniejszych i biedniejszych miastach 45 – 60 groszy za mkw., w miastach większych lub bogatszych ich stawka rośnie do 70 gr – 1,2 zł za mkw. - mało kto wierzy, że deficyt uda się zbić poniżej 3 proc. – dodaje Marek Majchrzak.

Otwarcie niektórych zawodów korzystne dla rynku pracy

Otwarcie niektórych zawodów regulowanych, tam gdzie jest to uzasadnione, pozytywnie wpłynie na rynek pracy. Pracownicy będę mieli większe szanse na zatrudnienie w zawodach do tej pory dla nich niedostępnych. Firmy zaś będą same decydować o wyborze pracowników na dane stanowisko i nie będą skazane na korzystanie z ograniczonej liczby osób, co nie zawsze wiąże się z gwarancją profesjonalnej wiedzy czy wysokiej jakości usług – uważa PKPP Lewiatan.

- Postulaty deregulacji i dereglamentacji, w postaci UE +0, od dawna były zgłaszane przez PKPP Lewiatan. Nie widzimy bowiem uzasadnienia dla istnienia sztucznych ograniczeń w dostępach do zawodów. Jedyne odstępstwa możliwe są w sytuacjach: obowiązku utrzymania pewnych licencji czy innych wymogów formalnych wynikających z przepisów prawa UE, bezpieczeństwa obrotu gospodarczego oraz ochrony jakiś innych wartości. - tłumaczy Katarzyna Urbańska, dyrektor departamentu prawnego PKPP Lewiatan. I dodaje - Dlatego przy deregulacji nigdy nie można zapominać o tym, ze są zawody od których należy wymagać wysokiej jakości świadczonych usług, profesjonalizacji, a te można utrzymać jedynie przez dodatkowe szkolenia specjalistyczne, staże, czy praktyczne egzaminy końcowe. – zdaniem eksperta propozycje Ministerstwa Sprawiedliwości wydają się racjonalne i nie budzą większych kontrowersji.

Przedsiębiorcy przypominają, że jest to już trzecie podejście rządu PO do otwarcia zawodów. Pierwsze przeglądy przepisów prawa regulujących funkcjonowanie zawodów regulowanych zostały przeprowadzone w trakcie prac nad implementacją tzw. dyrektywy usługowej do polskiego porządku prawnego w 2009 r. Wówczas większość propozycji Ministerstwa Gospodarki odpowiedzialnego za ten projekt nie przeszło nawet uzgodnień międzyresortowych. Kolejne próby deregulacji zawodów podejmowane były także w trakcie prac nad tzw. pierwszą ustawą deregulacyjną za czasów ministra Adama Szejnfelda, ale również się nie powiodły. Obecnie Ministerstwo Sprawiedliwości przy wyborze zawodów do deregulacji stosowało dwa dość racjonalne kryteria: wymogi Unii Europejskiej oraz bezpieczeństwo dla obrotu gospodarczego. Miejmy nadzieję, że tym razem reforma zakończy się sukcesem – dodaje Katarzyna Urbańska.

aft

Jarosław Gowin, minister sprawiedliwości uważa, że tam gdzie jest reglamentacja dostępu do zawodów, tam "są wysokie ceny, niska jakość, wysokie bezrobocie wśród młodzieży, rozrost biurokracji i spowolnienie rozwoju gospodarczego przez brak konkurencyjności i innowacyjności".  - My dziś wyjmujemy pierwszą cegłę w murze - zadeklarował.

Pół miliona osób pracuje obecnie w 49 profesjach, w jakich rząd wprowadza deregulację. Ekonomiści szacują, że otwarcie tych zawodów zwiększy o 15 – 20 proc. zatrudnienie w tych grupach  - Spodziewamy się więc, że pracę może uzyskać od 50 do 100 tysięcy osób – tłumaczy Mirosław Barszcz, doradca ministra sprawiedliwości i ekspert BCC.

Pozostało 89% artykułu
Rynek pracy
Kogo szukają pracodawcy? Rośnie liczba wolnych miejsc pracy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rynek pracy
Coraz więcej niepracujących przypada na pracujących. W tych regionach jest najgorzej
Rynek pracy
Coraz więcej pracujących cudzoziemców. Najwięcej jest ich na Mazowszu
Rynek pracy
Listopadowe dane z rynku pracy w USA nieco lepsze od prognoz
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Rynek pracy
Czy strategia migracyjna zatrzyma boom w budownictwie