W ubiegłym roku agencje zatrudnienia skierowały do pracy tymczasowej 776,1 tys. osób, prawie o 88 tys. mniej niż w rekordowym 2017 r. – wynika z danych Ministerstwa Rodziny Pracy i Polityki Społecznej (MRPiPS), do których dotarła „Rzeczpospolita". Ostatnio tak duży spadek miał miejsce w 2009 r., gdy do Polski dotarł światowy kryzys finansowy. Jednak, o ile wówczas tąpnięcie było efektem kryzysowego załamania popytu na pracowników tymczasowych, o tyle teraz zostało wywołane odwrotną sytuacją – rosnącym deficytem kandydatów do pracy.
Firmy starają się ich przyciągnąć zarówno wyższymi stawkami, jak i ofertą stałego zatrudnienia, które – jak wynika z danych GUS – w ostatnich latach systematycznie rośnie. Pod koniec zeszłego roku umowy o pracę miało już 12,3 mln pracujących Polaków.
Oferta na stałe
Jak twierdzi Iwona Szmitkowska, prezes Stowarzyszenia Agencji Zatrudnienia, stojąca też na czele zarządu giełdowej grupy Work Service, przyczyn spadku liczby pracowników tymczasowych można upatrywać w ogólnie zmieniającym się rynku pracy w Polsce, w tym w spadającym poziomie bezrobocia.
– Nie bez znaczenia jest też zmniejszająca się liczba ludności w Polsce oraz coraz większa konkurencja w rywalizacji o pracowników – dodaje szefowa SAZ, która też obserwuje rosnącą tendencję firm do bezpośredniego zatrudniania pracowników na umowy o pracę.