Ryzykowny brak planów sukcesji w rodzinnych firmach

Tylko 5 na 100 założycieli familijnych biznesów ma za sobą proces sukcesji. Większość, nawet będąc już w wieku emerytalnym, dopiero to planuje.

Publikacja: 27.05.2013 00:26

Bardzo ważna jest dobra Komunikacja między pokoleniami

Bardzo ważna jest dobra Komunikacja między pokoleniami

Foto: Rzeczpospolita

Ponad 70 proc. właścicieli rodzinnych firm jest na razie na etapie „myślenia o  sukcesji". Za tym myśleniem rzadko jednak idą konkretne działania. I nic dziwnego, skoro sześciu na dziesięciu przedsiębiorców  optymistycznie ocenia, że potrzeba na to co najwyżej roku, a co ósmy  uważa, że sukcesji nie trzeba planować. To  błąd, którego skutki mogą zagrozić nie tylko     tysiącom firm, ale i całej polskiej gospodarce – ocenia raport przygotowany dla Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości.

Emerytura w firmie

Adrianna Lewandowska, współautorka raportu i kierownik Instytutu Biznesu Rodzinnego (IBR) przypomina dane PARP, według których w sektorze małych i średnich przedsiębiorstw działa ok. 600  tys. firm rodzinnych. Wytwarzają ok. 10,4 proc. PKB, co w ub. roku dałoby ok. 166 mld zł.

– Według światowych badań jedynie  30 proc. rodzinnych firm potrafi efektywnie przeprowadzić sukcesję i przetrwać do drugiego pokolenia. Co oznacza, że zagrożone jest 70 proc. z nich – dodaje dr Lewandowska. Jej zdaniem w rzeczywistości rodzinne biznesy mogą stanowić nawet ponad 70 proc. firm, jeśli uwzględnić prowadzące działalność gospodarczą osoby fizyczne. A w tej formie działa spora grupa familijnych firm.

W pierwszym badaniu spółek rodzinnych, które na zlecenie PARP zrobiono w 2009 r., prawie  60 proc. z nich deklarowało, że planuje sukcesję w ciągu pięciu lat. Od tamtej pory niewiele się zmieniło.

Nawet wśród przedsiębiorców po 65. roku życia 40 proc. dopiero ją planuje – wynika z badania przeprowadzonego na przełomie roku wśród 416 właścicieli i potencjalnych sukcesorów. Tylko 17 proc. tych pierwszych deklaruje, że jest na etapie przekazywania firmy, a zaledwie 5 proc. ma to już za sobą.

Niewielu właścicieli mówi o wyzwaniach związanych ze zmianą pokoleniową tak otwarcie jak prof. Andrzej Blikle czy Piotr Voelkel, który w czerwcu ma przekazać synowi władzę w grupie Vox. Też w czerwcu, ale za rok, Sebastian Kulczyk, syn najbogatszego Polaka Jana Kulczyka, zasiądzie w fotelu prezesa Kulczyk  Investments.

Co ciekawe, o ile 40 proc. następców uważa, że proces sukcesji już trwa, o tyle tego zdania jest tylko 17 proc. właścicieli. – Rodzice często deklarują, że przekażą  firmę, ale nie mają ochoty rozmawiać o szczegółach. Z kolei dzieciom niezręcznie jest o to dopytywać – mówi Mateusz Kowalewski, wiceprezes rodzinnej firmy Hortimex, który przed czterema laty przejął władzę w  rodzinnej firmie (choć ojciec nadal jest jej prezesem).

Trudne  emocje

Tym łatwiej o nieporozumienia, że w połowie firm sukcesję potwierdzają ustne deklaracje. – Potrzebna jest formalizacja procesu sukcesji, co wiąże się np. z przekazaniem w testamencie udziałów w firmie – twierdzi Wojciech Ławniczak, doradca firm rodzinnych.

Problem sukcesji zna z własnego doświadczenia. Nie chciał przejąć sieci księgarń, którą rozwinęli jego rodzice, choć skończył technikum księgarskie i na studiach pracował w tym zawodzie. Przyznaje, że to trudna sytuacja – głównie ze względu na emocje.

– Myślenie o sukcesji w kontekście przejęcia władzy w firmie powinno się odbywać w wyważonej atmosferze. Liczymy, że pomogą ją uzyskać narzędzia, które wypracujemy w ramach projektu dla PARP – dodaje  Ławniczak. Do jesieni ma powstać zestaw narzędzi (np. kwestionariuszy) wspierający program sukcesji w siedmiu krokach (od planowania do formalnego przekazania  firmy).

Przekazanie władzy w firmie to nie tylko polski problem

Choć 53 proc. właścicieli rodzinnych firm w USA chce przekazać biznes członkowi rodziny, tylko 33 proc. ma już stworzony i spisany plan sukcesji. Tak wynika z amerykańskich badań rynku firm rodzinnych przeprowadzonych w 2012 roku przez Northwest Family Business Survey. Z firm, które już mają plan sukcesji, 59 proc. uważa, że proces sukcesji nie powinien przekraczać jednego roku, a 37 proc. firm ocenia, że sukcesja zmieści się w 2-letnim planie. Jednak z badań nad sukcesją w Szwajcarii wynika, że proces trwa 5–10 lat, a średnio wynosi ok. 7 lat, składając się z kilku etapów. Najbardziej czasochłonne, ok. dwuletnie etapy, to wytypowanie sukcesora, wycofanie się nestora z firmy i przejmowanie jego zadań przez następcę. Nic więc dziwnego, że ok. 70 proc. rodzinnych firm upada lub zostaje sprzedanych, zanim druga generacja dostanie szansę dojść do władzy.

Ponad 70 proc. właścicieli rodzinnych firm jest na razie na etapie „myślenia o  sukcesji". Za tym myśleniem rzadko jednak idą konkretne działania. I nic dziwnego, skoro sześciu na dziesięciu przedsiębiorców  optymistycznie ocenia, że potrzeba na to co najwyżej roku, a co ósmy  uważa, że sukcesji nie trzeba planować. To  błąd, którego skutki mogą zagrozić nie tylko     tysiącom firm, ale i całej polskiej gospodarce – ocenia raport przygotowany dla Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości.

Pozostało 88% artykułu
Rynek pracy
Kogo szukają pracodawcy? Rośnie liczba wolnych miejsc pracy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rynek pracy
Coraz więcej niepracujących przypada na pracujących. W tych regionach jest najgorzej
Rynek pracy
Coraz więcej pracujących cudzoziemców. Najwięcej jest ich na Mazowszu
Rynek pracy
Listopadowe dane z rynku pracy w USA nieco lepsze od prognoz
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Rynek pracy
Czy strategia migracyjna zatrzyma boom w budownictwie