Decyzja Komisji Europejskiej o przedłużeniu swobodnego dostępu ukraińskich produktów rolnych do unijnego rynku zawiera specjalny hamulec bezpieczeństwa dla cukru, drobiu i jaj. Bruksela zrozumiała, że wsparcie Ukrainy nie może się odbywać kosztem rolników, ale oni sami nie są do końca usatysfakcjonowani. Argumentują, że hamulce powinny być ustalone na bardziej restrykcyjnym poziomie i dotyczyć również zbóż i nasion oleistych. To dopiero zapowiedź problemów, jakie pojawią się w negocjacjach akcesyjnych, gdy mowa będzie o wspólnej polityce rolnej. Bo Ukraina to rolnicza potęga.
Czytaj więcej
Bruksela chce przedłużenia bezcłowego dostępu ukraińskich produktów rolnych do unijnego rynku. Al...
Szczególny przypadek rolnictwa Ukrainy
Gdyby Ukraina weszła dziś do UE, jej rolnictwo dostałoby ze wspólnej kasy 96,5 mld euro, a wsparcie dla rolników w pozostałych państwach UE musiałoby zostać obniżone o 20 proc. Takie dane zostały zawarte w dokumencie KE przygotowanym w ub.r. dla analizy, co oznacza akcesja Ukrainy dla Unii. To analiza statyczna, zakładająca brak zmian we wspólnej polityce rolnej, ale pokazuje dobrze, jak ważne będzie rolnictwo w negocjacjach akcesyjnych UE–Ukraina. Można sobie wyobrazić różne mechanizmy opóźniające ten efekt, które były stosowane przy wchodzeniu innych państw do UE.
– Hiszpania, wchodząc do UE w 1986 r., dostała okres przejściowy od siedmiu do dziesięciu lat – zauważa w nieoficjalnej rozmowie unijny dyplomata.
Ten okres pozwalał jej na stopniowe wdrażanie standardów unijnych, ale też chronił rynek dziesięciu starych państw członkowskich przed hiszpańską konkurencją dotyczącą np. owoców czy oliwy. Z kolei Polska i inne państwa, które wchodziły z nami do UE w 2004 r., musiały czekać wiele lat na wyrównanie dopłat bezpośrednich.