– Obserwujemy zapotrzebowanie na polskie zboże, ale problem z naszymi rolnikami jest taki, że często oczekują cen mocno przewyższających rynkowe – mówi Przemysław Błażejewski, broker towarowy w BST Brokers, firmie sprzedającej w kontraktach około miliona ton zboża rocznie. Chęć jego sprzedaży przez rolników mocno się w tym roku zmieniała.
Zboże bez sentymentów
Brokerzy obserwują polskie zboże z perspektywy miast nadmorskich i – nierzadko – portów, dokąd jest zwożone. Łączą tych, którzy chcą zboże sprzedać, czyli najczęściej pośredników, paradoksalnie rzadziej od samych rolników, z tymi, którzy chcą kupić, w Polsce i za granicą. Brokerzy sami mają więc okazję obserwować, jak polskie zboże radzi sobie na rynku międzynarodowym. Zagraniczni klienci mają wybór, bo kukurydzę mogą kupić także z Argentyny, Brazylii czy USA. Część klientów przeniosła swoje zainteresowanie na pszenicę z Rosji.
Dziś zapotrzebowanie na polską pszenicę jest, ale nie na ceny oczekiwane przez naszych rolników. – Klienci są zainteresowani, ale aktualnie jesteśmy za drodzy – mówi Przemysław Błażejewski. Klienci, o których konkuruje, sprawdzają, czy bardziej opłaca się kupić z USA, Ameryki Płd, czy towar rumuński. Poziomy cen wyznaczają giełdy, w Paryżu i Chicago, nawet jeśli cena konkretnego kontraktu nie jest wiążąca, to jest ważnym odnośnikiem. Błażejewski wylicza, że w ciągu ostatnich czterech tygodni Polska miała najwyższe ceny pszenicy i kukurydzy w Europie w odniesieniu do giełdy Matif. – Polski rolnik korzysta z najwyższych cen w Europie, a dostaje jeszcze dopłaty za transport, za produkcję, za nawozy. Tymczasem dalej słyszymy, że ceny nie są satyfakcjonujące, i to jest zastanawiające. Skala pomocy finansowej jest wywołana wyłącznie awanturą polityczną na polskim rynku – mówi broker.
Kontrakty to też długofalowy proces. Gdy rozpoczął się kryzys zbożowy, jeden z byłych ministrów rolnictwa przekonywał, że na polskie zboże powinna czekać na redzie, przed portami, kolejka statków. Tymczasem jest inaczej. – Gdy dziś zawrzemy kontrakt, to statek przypływa po dwóch–trzech miesiącach, po półtora miesiąca to byłoby ekspresowe tempo – mówi broker.