Już blisko połowa właścicieli dużych gospodarstw (powyżej 100 ha) jest zainteresowana rolnictwem regeneracyjnym. Wśród ogółu rolników ten odsetek też jest spory: wynosi 34 proc. – wynika z badania przeprowadzonego przez BNP Paribas, które poznała „Rzeczpospolita”.
– Opracowujemy produkty finansowe premiujące rolników, wdrażających praktyki rolnictwa regeneracyjnego i poddających się niezależnej certyfikacji w tym zakresie. Ma to być dodatkowa zachęta przy okazji modernizacji produkcji rolniczej, skłaniająca do zastanowienia się, czy nie przejść na system rolnictwa regeneracyjnego – mówi Michał Siwek, dyrektor departamentu Międzynarodowy Hub Food & Agri, Bank BNP Paribas. Zachętą będą wysokiej jakości kredyty węglowe, ale – zdaniem banku – powinny być one wartością dodaną, a nie głównym powodem takiej transformacji.
Czytaj więcej
Podstawowym zagrożeniem dla rynku żywności są politycy. Na drugim miejscu są zagrożenia naturalne, ale nieodpowiedzialne decyzje polityków – na pierwszym – mówi Bartosz Urbaniak, szef bankowości agro BNP Paribas.
Wyniki badania wskazują, że zaledwie 24 proc. rolników zna działania pozwalające na magazynowanie w glebie CO2. Im większe gospodarstwo, tym większa wiedza, jakie działania należy podejmować, aby wychwycić i zmagazynować w glebie dwutlenek węgla. Taką wiedzę ma aż 56 proc. właścicieli dużych gospodarstw o powierzchni powyżej 100 ha i jedynie 24 proc. właścicieli gospodarstw poniżej 10 ha. Jeszcze węższe jest grono osób, które dokładnie wiedzą, co to są kredyty węglowe: temat zna 30 proc. największych rolników i 14–17 proc. w grupie od 10 do 99 ha. Wśród mikrogospodarstw pojęcie jest znane jedynie 6 proc.
– W Polsce nie ma jeszcze regulacji pozwalających na to, by rolnik sam sprzedawał kredyty węglowe. Do końca roku mają być przepisy, ale czy będą, zobaczymy. Być może temat zszedł na drugi plan przez kryzys żywnościowy i wojnę – mówi Adam Baucza, prezes Fundacji Rozwoju Rolnictwa „Terra Nostra”. Rolnicy niekoniecznie potrzebują pośredników, ale niezbędne im są narzędzia, by móc obliczyć, ile węgla zwiążą w gospodarstwie. Wtedy mogą sami sprzedawać swoją ofertę na rynku. Do obliczania potencjału sekwestracji CO2 potrzeba danych o wszystkich praktykach w gospodarstwie, środkach produkcji, nawozach, zużyciu paliwa. – To musi być poparte badaniami gleby, by udowodnić, że z roku na rok zanotowano przyrost węgla w ziemi – mówi Baucza.