Wciąż wiele osób odbiera sobie życie

Żeby ograniczyć samobójstwa, trzeba badać motywy desperatów – mówi prof. Brunon Hołyst, suicydolog i kryminolog.

Publikacja: 30.06.2019 21:00

Wciąż wiele osób odbiera sobie życie

Foto: Fotorzepa/ Kuba Kamiński

Zgłosił pan projekt utworzenia ośrodka zapobiegania samobójstwom i chce pan go nawet wspomóc finansowo własnymi środkami?

Ostatnio byłem na konferencji zorganizowanej przez Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Gdyni. To dynamiczna placówka pomagająca wielu ludziom w sytuacjach kryzysowych. W spotkaniu uczestniczyło grono psychologów, pedagogów, policjantów, lekarzy. Podczas wykładu zgłosiłem inicjatywę, żeby na bazie tego MOPS-u zorganizować eksperymentalny ośrodek zapobiegania samobójstwom, co przyjęto bardzo życzliwie. W kraju dotąd nie ma żadnego tego typu ośrodka.

Dlaczego miałby powstać akurat w Gdyni?

Ponieważ w Gdyni dwie osoby miesięcznie odbierają sobie życie. Mam nadzieję, że prezydent Wojciech Szczurek, który od 20 lat dobrze rządzi Gdynią i ma wielką wrażliwość społeczną, ale także Ministerstwo Zdrowia odniosą się pozytywnie do projektu. Celem ośrodka byłoby podniesienie kondycji psychicznej osób będących w kryzysie, po traumatycznych przeżyciach związanych ze śmiercią w rodzinie czy utratą dziecka. Ośrodek pomagałby im znaleźć drogę do kontynuowania życia.

Jak bardzo groźne w skali kraju jest zjawisko samobójstw?

To jeden z najpoważniejszych problemów społecznych, na świecie samobójstwa popełnia 800 tys. osób rocznie. Także w Polsce skala zjawiska budzi niepokój. W ubiegłym roku życie odebrało sobie ponad 5,1 tys. osób, w tym blisko 100 nastolatków. Już same liczby stwierdzonych samobójstw ze skutkiem śmiertelnym są przerażające, a do tego dochodzą próby samobójcze, których – według WHO – jest 20-krotnie więcej. Trzeba dodać też negatywne konsekwencje związane z deprywacją potrzeb rodzin i bliskich z otoczenia samobójcy, czyli 10–15 osób.

Ostatnio w Nowym Sączu zastrzelił się ksiądz, w Kotuniu zabił się wikariusz, w marcu w seminarium w Toruniu inny kapłan odebrał sobie życie. To jakaś „fala"?

Samobójstwa księży to nowe zjawisko, wyjątkowo tragiczne. Wymaga tego, by władze kościelne poświęciły mu dużo uwagi i próbowały zdiagnozować przyczyny. Także policja w ramach śledztwa powinna dogłębnie zbadać, co kryło się za tak dramatycznym krokiem. Mam wrażenie, że księża żyją trochę w izolacji psychicznej, a czasem może nawet w izolacji społecznej. Ponadto obecna atmosfera panująca wobec Kościoła sprzyja temu, że niektórzy księża ulegają załamaniu psychicznemu, a stąd tylko krok do działań autodestrukcyjnych.

Młody wikariusz miał być źle traktowany przez proboszcza. To może być tłem?

Atmosfera ludzkiej dobroci i wzajemnej życzliwości wszędzie jest niezwykle ważna. W kręgach duchowieństwa szczególnie, bo księża są zdani na siebie. Złe traktowanie może prowadzić do załamania psychicznego. Byłoby dobrze, żeby proboszczowie bardziej dbali o dobre relacje i kondycję psychiczną wikariuszy i stwarzali im warunki do dobrej współpracy i posługi. To podniesie zdrowie psychiczne wikariuszy.

Co popycha ludzi do desperackich kroków?

Samobójstwo jest interakcją wielu czynników. WHO wskazuje, że przyczyny są osobiste, społeczne, psychologiczne, kulturowe, biologiczne i środowiskowe. Niestety, dotychczasowe metody zapobiegania samobójstwom są niedostateczne, ponieważ w wyniku interwencji przywraca się jedynie funkcje fizjologiczne ważne dla życia. A trzeba zadbać także o ratowanie duszy.

Jak się do tego zabrać?

Program zapobiegania samobójstwom powinien być oparty na badaniach naukowych, zwłaszcza na wnikliwej analizie motywów. Ponieważ to głównie motywy samobójstw trzeba eliminować. Tymczasem kiedy policja uznaje, że śmierć nie powstała w wyniku „działania osoby trzeciej", to odstępuje od dalszych czynności. A byłoby dobrze, gdyby policja więcej czasu poświęciła na zbadanie motywacji samobójcy. Mogłaby tego dokonać w obecności psychologa lub wolontariusza, który przeprowadziłby wywiad rodzinny. A tak ok. 3 tys. samobójstw rocznie uchodzi „na sucho" dociekliwości naukowej.

Jak, nie znając motywów, zapobiegać tragediom?

Można to robić, stosując działania prewencyjne: edukować społeczeństwo w kierunku wyrobienia postaw akceptujących życie, by ludzie nabierali umiejętności ułatwiających rozwiązywanie problemów. Drugi poziom to działanie nastawione na populację potencjalnie zagrożoną pojawieniem się postaw samobójczych. Trzeci – to oddziaływanie instytucjonalne i pozainstytucjonalne na osoby, które już znalazły się w sytuacji presuicydalnej. To praca nastawiona na konkretne osoby w stadium zagrożenia odebrania sobie życia. Poziom czwarty to oddziaływanie w sytuacji suicydalnej, czyli działania medyczne i psychologiczne przywracania osobie, która targnęła się na życie, motywacji do życia. Poziom piąty to pomoc osobom po próbach samobójczych.

Jak radzą sobie z problemem na świecie?

28 państw, w tym Austria, Niemcy, kraje skandynawskie, przyjęło narodowe programy zapobiegania samobójstwom – Polska takiego programu nie ma. Istnieje zatem potrzeba, żebyśmy do nich dołączyli i opracowali szeroki program zapobiegania zachowaniom suicydalnym. Takie programy przewidują m.in. szkolenia dla sektorów zdrowia, edukacji, policji, mediów i zwiększenia świadomości suicodologicznej społeczeństwa. Chodzi także o koordynację działań instytucji, które w swojej aktywności uwzględniają aspekty prewencyjne.

W kraju dotąd nie próbowano opracować takiego programu?

Ministerstwo Zdrowia zwróciło się do Polskiego Towarzystwa Suicydologicznego z prośbą, żeby podjęło się opracowania metodyki postępowania w sytuacji gdy ktoś próbował popełnić samobójstwo, i jak postępować, żeby znowu nie targnął się na życie. Jako Towarzystwo podejmujemy liczne inicjatywy, jednak opracowanie systemu zapobiegania samobójstwom wymagałoby wsparcia finansowego ze strony państwa. Towarzystwo utrzymuje się z prywatnych pieniędzy.

U nas zagrożenie jest niedoceniane?

Dziwi mnie, że chociażby media podają szczegółowo informacje o wypadkach drogowych, a niesłychanie mało mówi się o tym, ile osób dziennie umiera w wyniku śmierci samobójczej. Tymczasem byłoby dobrze, żeby częściej ukazywały się komunikaty o śmierci samobójczej wskazujące również motywacje, ponieważ znajomość motywów odgrywa dużą rolę w działaniach profilaktycznych.

Otoczenie może powstrzymać desperata?

Ono jest bardzo ważne. Zapobieganie samobójstwom to nie tylko kwestia fachowych kwalifikacji, ale dobroci i życzliwości na co dzień. Trawestując poetę, można powiedzieć: „Życzliwość niech się życzliwością odciska". Warto przywołać też myśl Dalekiego Wschodu: „Żyj, bo gdy umrzesz, świat umrze wraz z tobą".

Zgłosił pan projekt utworzenia ośrodka zapobiegania samobójstwom i chce pan go nawet wspomóc finansowo własnymi środkami?

Ostatnio byłem na konferencji zorganizowanej przez Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Gdyni. To dynamiczna placówka pomagająca wielu ludziom w sytuacjach kryzysowych. W spotkaniu uczestniczyło grono psychologów, pedagogów, policjantów, lekarzy. Podczas wykładu zgłosiłem inicjatywę, żeby na bazie tego MOPS-u zorganizować eksperymentalny ośrodek zapobiegania samobójstwom, co przyjęto bardzo życzliwie. W kraju dotąd nie ma żadnego tego typu ośrodka.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
analizy
Rafał Trzaskowski stawia na bezpieczeństwo, KO ogłosi kandydata na początku grudnia
Materiał Promocyjny
BaseLinker uratuje e-sklep przed przestojem
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Ursula von der Leyen proponuje „pisizm” w sprawie funduszy regionalnych
Publicystyka
Roman Kuźniar: Gen. Kukuła zabiera nas na wojnę, ale nie wiadomo, z kim i gdzie
Publicystyka
Michał Szułdrzyński: Jaka będzie „Rzeczpospolita”
Publicystyka
Marek A. Cichocki: Nastała epoka wojen, pozostało tylko wypatrywać konfliktu między USA a Chinami