Będą przede wszystkim piosenki z mojej ostatniej płyty „Blueprint of a Lady" poświęconej Billie Holiday. Ale ponieważ zaśpiewam w Polsce pierwszy raz, przypomnę utwory z wcześniejszych płyt, by słuchacze lepiej mnie poznali.
Jeden z pani albumów zawierał kompozycje Steviego Wondera, co panią do tego zachęciło?
Jego piosenki są jak muzyka do filmu naszych czasów. Bardzo osobiste, ale chyba każdy może się z nimi utożsamić. Stevie pisze świetne melodie i słowa. Ma przy tym niesamowity głos, a jego gra na instrumentach klawiszowych zrewolucjonizowała muzykę pop i soul. Jest innowatorem, który inspiruje innych muzyków, również mnie.
Ale chyba ważniejsza w pani życiu jest twórczość Billie Holiday, choć jej piosenki zaśpiewała pani jednak zupełnie inaczej niż ona.
Jest tylko jedna Billie Holliday. Każda próba naśladowania jej głosu czy stylu szarga jej pamięć. W życiu Holiday było tyle wstrząsających zdarzeń, które wpłynęły na jej interpretacje, że nie można śpiewać jak ona, nawet gdyby się bardzo chciało. Przed nią nie było takiej śpiewaczki. Ona jest babcią wszystkich wokalistek jazzowych. Pomyślałam, że najlepszą formą złożenia hołdu będzie jak najbardziej osobista interpretacja jej piosenek. To realizacja przesłania Billie Holiday skierowanego do wszystkich artystów: bądźcie sobą, inspirujcie się tym, co was otacza i zamieniajcie to w sztukę! Ona to robiła.
Billie żyła w czasach segregacji rasowej, doświadczyła upokorzeń. Czy dziś można z takim samym zaangażowaniem jak ona śpiewać przejmującą „Strange Fruit"?