Decyzja o postawieniu zarzutów karnych, jak również o wydaniu nakazu zatrzymania danej osoby, w związku z toczącym się śledztwem, jest wyłączną domeną prokuratury. CBA nie ma takich kompetencji. Nie jestem prokuratorem i nie jestem w stanie ocenić, jaki czas był niezbędny do przeanalizowania materiału dowodowego w tej sprawie i podjęcia decyzji o postawieniu zarzutów. Natomiast wiem, że zatrzymanie Tomasza Lipca i 15 innych osób to wielki sukces CBA i nic tego faktu nie jest w stanie zmienić.
PO nie bardzo wyobraża sobie pracę z panem. A pan wyobraża sobie współpracę z premierem Donaldem Tuskiem?
Warunkiem współpracy jest utrzymanie bardzo wysokich standardów w walce z korupcją, jakie wprowadził Jarosław Kaczyński. Można sprowadzić je do zasady, że nikt nie stoi ponad prawem, niezależnie od pozycji politycznej czy biznesowej. Jeżeli te standardy będą przestrzegane, to widzę możliwość sprawowania swojej funkcji do końca kadencji. Na pewno jednak swoim nazwiskiem nie będę firmował stanu pozorowanej lub wybiórczej walki z korupcją.
Nie może pan chyba liczyć na wsparcie opinii publicznej. Ludzie niemal codziennie słyszą, że CBA jest policją polityczną, stosuje prowokacje wobec niewinnych obywateli. Wreszcie, że jest – jak napisał ostatnio publicysta „Dziennika” Piotr Zaremba – „upartyjnioną” służbą.Zarzuty te nie mają żadnego pokrycia w faktach. Jesteśmy pierwszą służbą, która na serio zajęła się walką z korupcją na szczytach władzy. Nigdy nie interesowali nas politycy jako tacy. Swoje działania CBA kierowało wyłącznie przeciwko osobom, co do których zaistniało uzasadnione podejrzenie, że dopuściły się przestępstwa.
I nie było dla nas ważne, czy mieliśmy do czynienia z wicepremierem z ugrupowania koalicyjnego, ministrem spraw wewnętrznych, będącym wizytówką PiS, z najbogatszym człowiekiem w Polsce, traktującym urzędników państwowych i polityków jak swoje marionetki, czy posłem z opozycji. Nigdy nie stosowałem żadnego klucza partyjnego w doborze funkcjonariuszy. Uważam, że zatrudniłem znakomitych fachowców z dużym doświadczeniem w pracy w policji i służbach specjalnych.
Do pracy w CBA przyjąłem również grupę młodych, ideowych ludzi, którzy z dużym zaangażowaniem wykonują swoje zadania. To dla tej instytucji znakomity kapitał na przyszłość. Chcę wierzyć, że nie zostanie zmarnowany przez rząd Donalda Tuska.
Julia Pitera z PO, która ma zajmować się w nowym rządzie walką z korupcją, mówi, że całe CBA jest służbą zdegenerowaną.
To żenujący brak szacunku dla ludzi, którzy na co dzień realnie, a nie deklaratywnie, walczą z korupcją. Mam dość ciągłych cynicznych ataków na CBA. Paradoksalnie, jestem pewnie największym zwolennikiem powołania komisji śledczej.
Nie mam złudzeń, jaki będzie werdykt tej komisji, bo nie jestem naiwny. Znam dobrze funkcjonowanie parlamentu i wiem, że politycznie ten wyrok już zapadł. Komisja może być jednak miejscem, gdzie będę mógł przedstawić prawdę o działaniach CBA. Warunek jest jeden – komisja musi być jawna. Nie zgodzę się na dalsze manipulowanie opinią publiczną, na jakieś tajne posiedzenia, z których będą wychodzili posłowie z tajemniczymi minami i mówili: „rzeczywiście mieliśmy do czynienia z Securitate, gestapo, Stasi”. Chcę poddać się osądowi opinii publicznej i bronić swych racji. Jednocześnie składam jasną deklarację – znałem wszystkie szczegóły działań CBA i osobiście podejmowałem decyzje w najtrudniejszych sprawach. Jestem gotów ponieść wszelkie związane z tym konsekwencje, bo jestem dumny z tego, co robiliśmy. Znakiem firmowym rządu Jarosława Kaczyńskiego była walka z korupcją. Jeśli znakiem firmowym nowego rządu miałoby być niszczenie ludzi walczących z korupcją, to jestem na to przygotowany. Mam poczucie, że zadanie, które mi powierzono, realizowane jest dobrze. Od samego początku mówiłem, że moim celem jest to, aby łapówkarze wreszcie zaczęli się bać. Ten cel w dużej mierze osiągnąłem. Choć być może teraz oddychają już z ulgą.
Mariusz Kamiński jest historykiem. W latach 80. działał w podziemiu solidarnościowym. W 1993 r. był jednym z założycieli Ligi Republikańskiej. Był posłem na Sejm z AWS, potem PiS. 6 lipca 2006 r. zrezygnował z mandatu poselskiego oraz członkostwa PiS, by zostać pełnomocnikiem ds. organizacji Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Od 3 sierpnia 2006 r. szef CBA
Julia Pitera
PO wychodzi z założenia, że ludzie są z natury dobrzy, i jeśli państwo nie wymusza na nich nagannych zachowań, to zachowują się przyzwoicie. Filozofią PiS jest odwrotne założenie – że każdy człowiek ma drugą twarz, jak dr Jackyl i mr Hyde, i w związku z tym państwo cały czas musi mieć się na baczności. To ideologia charakterystyczna dla systemów totalitarnych.