Ustawa medialna autorstwa PO i SLD (firmowana też przez PSL) została przedstawiona wczoraj w Sejmie. Jej główne założenia to: likwidacja abonamentu, zmiany w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, powołanie Rady Programowej przy KRRiT, wprowadzenie licencji programowych na produkcję i nadawanie programów misyjnych oraz założenie 16 nowych regionalnych spółek TVP.
[srodtytul]Nowy medialny ład[/srodtytul]
Proponowane zmiany mają jednak daleko większy skutek dla mediów publicznych, niż zapowiadane „uporządkowanie” sytuacji i ich „odpolitycznienie”. Tak naprawdę zmieniają je w media sejmowo-rządowe, które zostaną praktycznie ubezwłasnowolnione przez państwo.
Następna KRRiT ma liczyć nie pięciu, ale siedmiu członków. Trzech powoła Sejm, dwóch Senat i również dwóch prezydent. Na pozór nie jest to rozwiązanie odległe od obecnego, ale diabeł tkwi w szczegółach. Artykuł 46 nowej ustawy mówi, że nowi członkowie mają zostać powołani niezwłocznie, ale gdyby się to nie udało, to rada może zacząć pracę w składzie pięcioosobowym i już wtedy głosuje nad swoimi uchwałami. Intencja tego zapisu jest jasna – chodzi o to, by można było podejmować decyzje bez delegatów prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Wystarczy, że koalicja rządowa PO – PSL wyznaczy swoich ludzi i już rada może działać.
Z dniem wejścia w życie ustawy wygasną mandaty wszystkich obecnych członków zarządów i rad nadzorczych spółek mediów publicznych. KRRiT powoła nowych członków w ciągu dwóch miesięcy.