Złe prawo stało się normą

Ustawy pisze się dziś pod polityczne potrzeby i żeby podnieść słupki sondaży

Publikacja: 17.04.2009 05:34

Fatalna ustawa o obcięciu dotacji partiom politycznym nie jest wyjątkiem. Na początku kwietnia Rada Legislacyjna przy premierze wydała opinię

na temat długo reklamowanego pakietu antykorupcyjnego Julii Pitery, minister do walki z korupcją. Opinia była druzgocąca, bo ustawa to zlepek przepisów, pełen luk, niekonsekwencji, nienadający się do dalszych prac legislacyjnych – pisała rada.

Tak oceniono efekty wielomiesięcznej pracy kilkunastu urzędników, którym przyszło napisać projekt efektowny, nastawiony głównie na wzrost sondażowych słupków, a mniej na walkę z korupcją. Trzymanie się legislacyjnego rzemiosła było sprawą drugorzędną.

Pisanie prawa służącego politycznej rozgrywce stało się normą. Wiele przepisów tworzonych jest ad hoc, bez głębszej analizy potrzeb i celowości. Głośne zabójstwo, wypadek samochodowy, katastrofa budowlana – szybko działają na wyobraźnię polityków. Rzuca się hasło „kastracji pedofilów”, potem odpowiedni projekt regulujący sprawę lub zaostrzający prawo powstaje w kilka dni. Czasem wystarczą godziny.

Po śmierci w celi jednego z zabójców Olewnika ekspresowo powstał projekt zwiększający monitoring w celach. Nikt nie zwracał uwagi na orzecznictwo Trybunału w Strasburgu czy rzeczywistą celowość i koszty tych zmian. Ważny był moment i okazja wykazania się przed opinią publiczną.

Część tych pomysłów przepada w procesie legislacyjnym, inne wchodzą w życie. Później nowelizowane lub uchylane przez Trybunał Konstytucyjny, komplikują system prawny, a w efekcie życie zwykłych obywateli. Czy można to zmienić?

Niektóre kraje znalazły na to sposób. W Wielkiej Brytanii istotną rolę odgrywa np. planowanie legislacyjne. Specjalna rada ocenia pomysły ministerstw, badając je też pod kątem wpływów politycznych. W efekcie są one zmuszone konkurować, by ich projekt znalazł się na liście do uchwalenia.

[ramka][b]Najpoważniejsze wpadki ostatnich lat[/b]

- sądy 24-godzinne – miały być batem na pseudokibiców, tymczasem w większości sądzą pijanych rowerzystów;

- zmiany w kodeksie postępowania karnego – duże sprawy miały być sądzone w dużych sądach, ale błąd ustawodawcy spowodował, że wiele z nich pół roku krążyło między placówkami;

- bony świąteczne – błąd komisji Palikota uprzywilejował hipermarkety (brały udział w tworzeniu przepisów). [/ramka]

Publicystyka
Daria Chibner: Dofinansowanie czasopism jak za PiS. Nic się nie zmienia, nagrodzono swoich
Publicystyka
Jan Zielonka: Prezydent moich marzeń. Jak pogodzić realizm z idealizmem?
Publicystyka
Artur Bartkiewicz: Dlaczego Rafał Trzaskowski chce być dziś jak Donald Trump
Publicystyka
Bartosz Cichocki: Po likwidacji USAID podnieśmy na Ukrainie porzuconą przez Amerykanów pałeczkę
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Rok przełomu i polski Elon Musk