Swoją pierwszą podróż prezydencką na Daleki Wschód Barack Obama rozpoczął w piątek w Tokio – jak tradycyjnie czyniła większość amerykańskich prezydentów w powojennej historii. – USA i Japonia były i są równorzędnymi partnerami – powiedział Barack Obama, witany przez nowego premiera Japonii Yukio Hatoyamę. To na pozór banalne stwierdzenie dotyka sedna problemu, jaki od paru lat narasta w relacjach między sojusznikami.
[wyimek] [b][link=http://blog.rp.pl/gillert/2009/11/13/japonia-chce-dorosnac-ameryka-ma-problem/]skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]
Przed niedawnym historycznym triumfem wybor- czym Demokratyczna Partia Japonii głośno mówiła o konieczności „zrównoważenia” relacji z USA, które – przynajmniej zdaniem niektórych przywódców DPJ – są zbyt jednostronne. Waszyngton spokojnie przysłuchiwał się tym zapowiedziom, uważając je za pustą retorykę. Choć antyamerykańska nuta często pojawia się w japońskiej polityce, nikt w Tokio nie kwestio- nował dotąd dotychczasowego układu sojuszniczego. Po wyborach okazało się jednak, że nowy japoński rząd poważnie traktuje obietnice. Władze zapowiedziały między innymi, że zamierzają się wycofać z operacji dostarczania paliwa dla amerykańskich okrętów wojennych wspierających z Oceanu Indyjskiego misję w Afganistanie.
Jeszcze więcej kontrowersji wzbudza sprawa wielkiej amerykańskiej bazy wojskowej na wyspie Okinawa. Położona na gęsto zaludnionych terenach od dawna wywoływała niezadowolenie mieszkańców, którzy domagają się jej likwidacji. W 2006 roku, po trwa- jących 15 lat negocjacjach obie strony doszły do porozumienia, uznając, że baza zostanie przeniesiona w inne, mniej uciążliwe dla ludności miejsce na wyspie, a Tokio weźmie na siebie większość kosztów tej operacji. Przed wyborami DPJ zapowiadała jednak, że odstąpi od umowy sprzed trzech lat i będzie się domagała całkowitego wycofania Amerykanów z Okinawy.
I choć po objęciu funkcji premiera Hatoyama zaczął się wahać, część jego gabinetu twardo obstaje przy takim rozwiązaniu. To doprowadza do szewskiej pasji analityków Pentagonu. Sekretarz obrony USA Robert Gates w ostrych słowach upomniał ostatnio Tokio, oświadczając, że od umowy nie ma odwrotu. – Dziś największym problemem w Azji są dla nas nie Chiny, lecz Japonia – mówi pragnący zachować anonimowość dyplomata amerykański. I choć Chiny to potencjalny rywal, a Japonia teoretyczny sojusznik, nie jest to przesada.