[i] Artykuł dedykowany Mirosławowi Dzielskiemu [/i]
W ostatnim roku wspominaliśmy kilka ważnych dla naszej historii rocznic. Minęło 70 lat od wybuchu II wojny światowej. Trzydzieści lat temu jako szafarz „bierzmowania dziejów” z pierwszą pielgrzymką przybył do Polski Jan Paweł II. Dwadzieścia lat temu zakończył się komunizm. Daty te skłaniają do refleksji, że z 90 poprzednich lat ponad połowę przeżyliśmy jakby nie u siebie. Naszą Rzeczpospolitą – jako wspólnota ludzi wolnych – tworzymy dopiero od 20 lat. [wyimek] Wizyta papieża w roku 1979 odsłoniła ważną prawdę: żeby być narodem, trzeba mieć zdolność solidarnego działania [/wyimek]
Po okresie totalitaryzmów wolność niejako wpadła nam w ręce. Mieliśmy prawo być nią zaskoczeni. Ale trzeba przypomnieć, że na tę wolność pracowało wiele pokoleń Polaków. Istnieje zatem ścisły związek między naszą zbiorową pamięcią o ich dokonaniach a tym, że wzrastamy do wolności i uczymy się kształtować naszą przyszłość. Jednocześnie obserwujemy, jak trudne jest utrzymywanie pamięci narodu jako wspólnoty. Myślę, że to zjawisko charakterystyczne dla młodego narodu, poszukującego tożsamości. Chociaż proces identyfikowania tożsamości podejmujemy od dziesięcioleci, to bardziej świadomie rozpoczęliśmy go 30 lat temu.
[srodtytul]Rewolucja ducha [/srodtytul]
Wtedy to, podczas pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do Polski, nastąpiła – mówiąc słowami George’a Weigela – „rewolucja ducha”. Papież dokonał zasiewu pod tworzenie wspólnoty. Rozbudził nadzieję i chęć bycia wolnym. Rok później z tego ziarna powstała pierwsza wspólnota „Solidarności”. Timothy Garton Ash napisze potem, że „Jan Paweł II pozostawił naród o rozbudzonej dumie i społeczeństwo z nowym poczuciem elementarnej jedności”. Wizyta papieża w roku 1979 odsłoniła ważną prawdę: żeby być narodem, trzeba mieć zdolność solidarnego działania. My już na początku drogi do wolności mieliśmy tę zdolność. Potrafiliśmy ożywić naszą kulturę solidarności, odnowić tradycje życia wspólnotowego.