Reklama

Jak Obama poradzi sobie ze swoją Katriną

Biały Dom wpadł w popłoch, gdy jego reakcję na wyciek ropy zaczęto porównywać do działań rządu Busha w 2005 r.

Publikacja: 05.05.2010 20:56

Piotr Gillert

Piotr Gillert

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Gigantyczna plama ropy naftowej zbliża się do południowych wybrzeży USA – krajowi grozi największa katastrofa ekologiczna w jego historii. Jednocześnie Nowy Jork o włos uniknął zamachu bombowego i trzeba szybko ustalić, czy miastu nie grożą następne.

Jak napisał "Washington Post", dla wielu Amerykanów to mógł być "najbardziej przerażający tydzień" prezydentury Obamy.

Ktoś mógłby powiedzieć, że dwie toczące się wojny oraz wciąż trwająca batalia o wyjście z zapaści finansowej to poważniejsze wyzwania dla administracji Obamy. Ale to właśnie nagłe sytuacje kryzysowe stanowią zwykle najtrudniejsze testy dla władzy – przynajmniej z punktu widzenia PR.

Przekonał się o tym boleśnie George W. Bush, gdy w 2005 roku huragan Katrina zdewastował Nowy Orlean i okolice. Członkowie tamtej administracji są dziś zgodni, że był to początek spadku notowań, którego do końca rządów Busha już nie udało się zatrzymać. Co ciekawe, jako senator Obama należał do najgłośniejszych krytyków opieszałej reakcji Busha na Katrinę.

Dlatego wśród ludzi prezydenta powiało grozą, gdy w ostatnich dniach część mediów zaczęła nazywać wyciek ze zniszczonego podwodnego szybu BP Katriną Obamy. Przez pierwsze dni po eksplozji administracja rzeczywiście nie sprawiała wrażenia przejętej. Jeszcze w sobotę wieczorem, gdy media trąbiły o nadchodzącej katastrofie, Obama świetnie się bawił podczas dorocznego przyjęcia dziennikarzy. Dopiero następnego dnia poleciał do Luizjany, by osobiście zapoznać się z sytuacją. W tym samym czasie jego ludzie ruszyli do mediów, by pow- tarzać, że rząd trzyma rękę na pulsie "od pierwszego dnia". Zaczęto też publikować szczegółowe informacje o tym, jak poszczególni urzędnicy zajmują się całą sprawą.

Reklama
Reklama

Podobnie było z reakcją na nieudany sobotni zamach na Times Square. Jeszcze w poniedziałek prokurator generalny Eric Holder nie chciał określać incydentu mianem zamachu terrorystycznego. Uczynił to dopiero następnego dnia. Gdy policja zatrzymała zamachowca, opublikowano dokładny rozkład dnia Holdera, by pokazać, że przez cały czas nadzorował akcję.

Dla polityków sprawianie wrażenia przywództwa bywa równie ważne – a może nawet ważniejsze – jak rzeczywiste rozwiązywanie problemów. Wielka plama ropy wkrótce dopłynie do wybrzeży USA. To, jakie wrażenie wywrze na Amerykanach Obama w obliczu swojej Katriny, może mieć decydujący wpływ na jego dalszą prezydenturę.

Gigantyczna plama ropy naftowej zbliża się do południowych wybrzeży USA – krajowi grozi największa katastrofa ekologiczna w jego historii. Jednocześnie Nowy Jork o włos uniknął zamachu bombowego i trzeba szybko ustalić, czy miastu nie grożą następne.

Jak napisał "Washington Post", dla wielu Amerykanów to mógł być "najbardziej przerażający tydzień" prezydentury Obamy.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
Reklama
Publicystyka
Konrad Szymański: Jaka Unia po szkodzie?
Publicystyka
Marek Kutarba: Czy Polska naprawdę powinna bać się bardziej sojuszniczych Niemiec niż wrogiej jej Rosji?
Publicystyka
Adam Bielan i Michał Kamiński podłożyli ogień pod koalicję. Donald Tusk ma problem
Publicystyka
Marek Migalski: Dekonstrukcja rządu
Publicystyka
Estera Flieger: Donald Tusk uwierzył, że może już tylko przegrać
Reklama
Reklama