Wizja piękna, pewnie dlatego wybitnie utopijna. Mimo tego świadomości - niedobite "pjonki" wciąż mogą liczyć na niekończący się kredyt zaufania. Teraz, po ucieczce J. Kluzik-Rostkowskiej do Platformy, wybawicielem ma być P. Kowal. Ów polityk, w środowisku, które opisuje, uchodzi za "prawdziwy krzyk mody". Jest młody, inteligentny, zaradny, obyty na europejskich salonach. I taki swojski; z wieloma dziennikarzami spotyka się także poza telewizyjnymi/radiowymi studiami. Który z liderów formacji obecnych w Sejmie ma czas i ochotę na prywatne znajomości z 'pismakami' wyklętymi przez salon? W konsekwencji, czytamy rozliczne peany na jego cześć: argumentują, że PJN - co prawda - znalazła się w kryzysie, ale P. Kowal, cudowny chłopiec polskiej polityki jest w stanie ją sprowadzić na właściwe tory.
Kiedy pojawiają się głosy powątpiewania, przypomina się niechlubny rodowód inicjatywy politycznej pana Kowala, padają ze strony nim zafascynowanych najcięższe oskarżenia.