Przypomnijmy, że rząd Tuska szukał oszczędności w administracji i chciał o 10 procent zmniejszyć zatrudnienie w administracji publicznej. Zaprotestował prezydent Komorowski. Dziś wiemy, że skutecznie. Zabawa w „złego” Donalda wysyłającego urzędników na bruk i „dobrego” Bronisława broniącego ich własną piersią znalazła swój finał w Trybunale Konstytucyjnym.
Po wysłuchaniu obu stron Trybunał Konstytucyjny orzekł, że "ustawa o racjonalizacji zatrudnienia w administracji nie może wejść w życie”. Sędziowie uznali, że zaskarżone przez prezydenta przepisy przygotowanej przez rząd ustawy są niezgodne z ustawą zasadniczą.
Okazuje się, że dwór urzędników rozrasta się do poziomu bizantyjskiego.
Z sondy „DGP” przeprowadzonej w 17 ministerstwach, 16 urzędach wojewódzkich i 16 izbach skarbowych oraz podległych im urzędach skarbowych wynika, że tylko trzy resorty: skarbu, spraw wewnętrznych i sprawiedliwości, faktycznie redukują zatrudnienie. Ale do stanu zatrudnienia sprzed 4 lat jest daleko. W Ministerstwie Sprawiedliwości, które przeprowadziło najgłębsze reformy, wciąż jest o 100 urzędników więcej niż w 2007 r.