Publicysta "Uważam Rze" - Piotr Zaremba ocenia:
Największym zaskoczeniem w składzie nowego rządu jest nominacja dla Jarosława Gowina na stanowisko szefa resortu sprawiedliwości. Premier zapowiedział ambitniejszą politykę rządu wobec korporacji prawniczej, więc teza, że niekoniecznie prawnik musi być ministrem sprawiedliwości, choć kontrowersyjna, nie jest pozbawiona sensu. Mam jednak dwie wątpliwości. Po pierwsze, dlaczego to dzieje się dopiero po 4 latach? Po drugie minister sprawiedliwości ma teraz ograniczone uprawnienia. Głównym narzędziem wpływu na politykę karną jest kontrola nad prokuraturą, której rząd już nie ma. W tym sensie Jarosław Gowin nie będzie miał wielkiego pola do popisu.
Zaremba zwraca również na partyjne „układanki” Donalda Tuska:
W całej polityce kadrowej szefa rządu widać szereg motywów mniej związanych z kwalifikacjami nowych ministrów, a bardziej z układankami: kogoś dowartościować, osiągnąć jakiś cel PR-owy, zrównoważyć frakcje w PO oraz opcje ideowe, etc. W przypadku Joanny Muchy chodziło np. o dowartościowanie kobiet. Nie twierdzę, że Joanna Mucha nie powinna być w rządzie. Tylko dlaczego akurat w resorcie sportu, skoro kompetencjami lepiej pasuje do zdrowia i tym zajmowała się przez ostatnie cztery lata? Jeśli chodzi o Sławomira Nowaka, to jego nominacja wygląda jak nagroda za partyjną gorliwość. Takie układanki w demokracji parlamentarnej się stosuje, więc to nie są zarzuty ciężkiego kalibru. Tylko z jednej strony mówi się nam, że to ma być rząd na ciężkie czasy i poważne wyzwania, a jednocześnie niektórzy z ministrów nie wydają się do tych ciężkich czasów pasować. Ta wątpliwość dotyczy nawet Jacka Rostowskiego, który pokazał się jako kreatywny księgowy, ale czy będzie dobrym reformatorem finansów?