Reklama
Rozwiń

Włodzimierz Cimoszewicz o elektoracie PiS: Zagubieni, przestraszeni, sfrustrowani

Były premier, a obecnie senator Włodzimierz Cimoszewicz na łamach „Polski The Times” ocenił wydarzenia na scenie politycznej. Moc wrażeń – gwarantowana, kultura - rodem z puszczy

Publikacja: 17.12.2011 12:02

Włodzimierz Cimoszewicz o elektoracie PiS: Zagubieni, przestraszeni, sfrustrowani

Foto: W Sieci Opinii

O podobieństwie między PiS a SLD:

Dwie partie poniosły oczywistą porażkę w ostatnich wyborach: SLD i PiS. Obie unikają z uporem uczciwej i otwartej rozmowy o przyczynach klęski. To podobieństwo idzie nawet dalej. Obie ponoszą porażki od kilku lat i nie szukają głębszej odpowiedzi na elementarne pytania. (...) Leszek Miller, którego wielu na lewicy pamięta z okresu wielkiego sukcesu w 2001 r., jest dla tych ludzi nadzieją. Moim zdaniem, choć nieporównanie bardziej profesjonalny jako polityk od swojego poprzednika, nie zdziała cudu, jeśli nie zmusi SLD do bolesnego rozliczenia z własnymi błędami, także jego osobistymi błędami.

Na temat przegranej Ryszarda Kalisza w boju o fotel przewodniczącego:

Leszek to partyjny wyga. Wie, jak to rozgrywać. Nie przypominam sobie przypadku, by kandydował, nie znając z góry wyniku. Kalisz był z kolei zupełnie nieprzygotowany i nie orientował się w sytuacji.

Cimoszewicz komentuje zaproszenie Palikota na wielką konwencję lewicy:

Poważna debata, o której mówię, wymaga czasu i powszechności. Spektakularne formy są raczej zaprzeczeniem tego. Jeśli kongres miałby polegać na kolejnych przepychankach personalnych, to lepiej, żeby go nie było. Jeden czy dwa dni obrad nie będą miały większego znaczenia, jeśli nie będą podsumowaniem kilkumiesięcznej rozmowy. Na razie nigdzie jej nie widzę i nie słyszę.

Polityk z wdziękiem lewicowca mówi także o szansach "Solidarnej Polski":

Jeśli Kaczyński będzie trwał na czele PiS, to raczej nie. Ciągle to zupełnie różna waga bokserów. Kaczyński bije w półciężkiej, a Ziobro w koguciej. Albo założy worek pokutny i powróci jak syn marnotrawny, albo nie odegra większej roli. Jego nadzieja to zniknięcie Kaczyńskiego. Jeśli ten nie cierpi na zaawansowaną chorobę wieńcową, to raczej nic z tego nie będzie.

Cimoszewicz kiedyś obrażał powodzian, dziś czyni to w stosunku do wyborców PiS:

Na jednej ze ścieżek w puszczy, niedaleko mojego domu jest wystający spory kamień. Ciągle się o niego potykam i muszę uważać, kiedy jadę tam rowerem. Z PiS jest trochę jak z tym kamieniem. Sterczy w miejscu i do momentu, gdy ktoś się nie zdenerwuje i go nie wykopie, będzie tam. Wszyscy będą musieli uważać, żeby się nie uderzyć, ale z czasem przyzwyczają się do niego i nauczą omijać. Mówiąc serio, ta partia może przez dłuższy czas reprezentować zagubionych, przestraszonych, rozczarowanych i sfrustrowanych, ale szanse na powrót do władzy ma prawie żadne.

O podobieństwie między PiS a SLD:

Dwie partie poniosły oczywistą porażkę w ostatnich wyborach: SLD i PiS. Obie unikają z uporem uczciwej i otwartej rozmowy o przyczynach klęski. To podobieństwo idzie nawet dalej. Obie ponoszą porażki od kilku lat i nie szukają głębszej odpowiedzi na elementarne pytania. (...) Leszek Miller, którego wielu na lewicy pamięta z okresu wielkiego sukcesu w 2001 r., jest dla tych ludzi nadzieją. Moim zdaniem, choć nieporównanie bardziej profesjonalny jako polityk od swojego poprzednika, nie zdziała cudu, jeśli nie zmusi SLD do bolesnego rozliczenia z własnymi błędami, także jego osobistymi błędami.

Publicystyka
Adam Bielan i Michał Kamiński podłożyli ogień pod koalicję. Donald Tusk ma problem
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Publicystyka
Marek Migalski: Dekonstrukcja rządu
Publicystyka
Estera Flieger: Donald Tusk uwierzył, że może już tylko przegrać
Publicystyka
Dariusz Lasocki: 10 powodów, dla których wstyd mi za te wybory
Publicystyka
Marek Kutarba: Czy polskimi śmigłowcami AH-64E będzie miał kto latać?