Wynika to z faktu, że problem usytuowania radia i telewizji w całej strukturze społecznej i państwowej, jak wiadomo, w różnych krajach jest różnie rozwiązany. /.../ Powiem tylko tyle, że doraźnie wyobrażam sobie to uspołecznienie tak, że istotnie do radia i telewizji mają dostęp przedstawiciele różnych sił społecznych, mogą tu wypowiadać swoje poglądy.

Staram się stosować tę zasadę, o której mówiłem, gdy tutaj przychodziłem, że ma to być instytucja bezpartyjna, rzeczowa i otwarta na prezentację w granicach swoich telewizyjnych i radiowych możliwości dla różnych postaw i poglądów. Nie tylko tych, które mieszczą się w ramach szeroko pojętej koalicji, ale również tych, które są poza koalicją."

Jako prezes Radiokomitetu w latach 1989 - 1991 był niechętny radykalnym rozliczeniom personalnym z dziennikarzami z okresu PRL, atakowaniu prezydenta Jaruzelskiego, ministra Kiszczaka i propagandzie antyradzieckiej. Miał „rozsądny stosunek" do zmian w kierowanych przez siebie mediach.