Sąd nie zastąpi właściciela

Właściciel, który nieruchomością się nie interesuje, może w majestacie wyroku sądowego utracić własność wbrew prawu.

Aktualizacja: 22.01.2013 01:30 Publikacja: 22.01.2013 01:25

Sąd nie zastąpi właściciela

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Nie powinny więc zbytnio dziwić przypadki, że spadkobiercy obywateli obcych państw, którym wpłacono odszkodowanie za znacjonalizowane mienie i zrzekli się roszczeń (na podstawie tzw. umów indemnizacyjnych), mimo to uzyskują w polskim sądzie potwierdzenie własności.

Są to skutki braku odpowiedniej dbałości o ochronę swojej własności ze strony polskich władz.

Pomijając oczywiste oszustwa, spadkobiercy właścicieli zostawionego w Polsce mienia mogą zwyczajnie nie wiedzieć, że np. ich dziadek odebrał odszkodowanie, mógł zresztą je odebrać za jedną nieruchomość, a za inną nie. Na to zaś, że polski sąd cywilny będzie bronił w takich sprawach interesu państwa, nie liczyłbym zbytnio, gdyż sąd traktuje powoda jak każdego innego niezależnie od narodowości, obywatelstwa czy roszczenia.

– Mamy kontradyktoryjny proces, sąd orzeka na podstawie tego, co mu strony przedłożą – wskazuje adwokat Roman Nowosielski.

Zatem to druga strona: pozwany, uczestnik, a w wielu wypadkach Skarb Państwa powinien wykazać, że wnioskodawca lub jego spadkodawcy zostali już spłaceni i nic im się nie należy.

Ogólna zasada prawa cywilnego jest bowiem taka, że kto raz został spłacony, nie może żądać więcej. Dodajmy, że układy indemnizacyjne przewidywały zrzeczenie się roszczeń przy przyjmowaniu rekompensaty, dlatego kwestia, czy były one ekwiwalentne, nie ma teraz znaczenia. Ważne, że otrzymali rekompensaty.

Wszystkie fakty, które uzasadniają oddalenie wniosków dawnych właścicieli np. o ujawnienie ich w księdze wieczystej, powinny być wskazane przed sądem. Problem w tym, że zainteresowani, obecni właściciele czy Skarb Państwa, musieliby wiedzieć, że cudzoziemiec wytoczył proces. Tu aktywność sądu może być znaczna, powinien zawiadamiać wszystkich znanych mu zainteresowanych.  Musieliby też wiedzieć, że przedmiotem postępowania jest rzecz objęta kiedyś procedurą  indemnizacyjną.

Dlatego dobrze, że wreszcie władze stworzą wykaz nieruchomości spłaconych, „rozliczonych" na podstawie umów indemnizacyjnych. Nie rozwiąże to jednak wszystkich problemów, gdyż w sporach tych pojawiają się np. zarzuty nieważności tych rekompensat (m.in. dlatego że te umowy nie były publikowane).

Dotyczy to zwłaszcza osób z podwójnym, w tym polskim, obywatelstwem. O ile bowiem można uznać, że obce państwa mogły zadecydować o majątku swoich obywateli, to wątpliwe, by miały prawo decydować o majątku obywateli polskich. Adwokat Józef Forystek wskazuje przypadek sprawy, którą prowadzi. Elżbieta Radziwiłł-Tomaszewska, właścicielka posesji, na terenie której jest obecnie ambasada USA, dostała co najwyżej ułamek odszkodowania. Zresztą nawet na to nie ma dowodu.

Nie powinny więc zbytnio dziwić przypadki, że spadkobiercy obywateli obcych państw, którym wpłacono odszkodowanie za znacjonalizowane mienie i zrzekli się roszczeń (na podstawie tzw. umów indemnizacyjnych), mimo to uzyskują w polskim sądzie potwierdzenie własności.

Są to skutki braku odpowiedniej dbałości o ochronę swojej własności ze strony polskich władz.

Pozostało 86% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości