Uczelnianych absurdów ciąg dalszy. Najpierw Uniwersytet Warszawski zabronił organizowania debaty z przedstawicielami narodowców, potem Uniwersytet Gdański odwołał spotkanie z aktywistami homoseksualnymi, teraz wstępu na kampus lubelskiego Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej zabroniono Ludwikowi Dornowi, który na zaproszenie studenckich działaczy miał wygłosić mowę przeciw pakietowi klimatycznemu. Dlaczego? Bo wystąpienie byłoby jednostronne, bo nie ma głosu przeciw. Tak oto kwitnie na naszych uczelniach wolność słowa, wymiana myśli i poglądów.
Wzburzony tym ostatnim przypadkiem jest Grzegorz Sroczyński z "Gazety Wyborczej"
[Rektor] wspaniałomyślnie obiecał, że w bliżej niesprecyzowanej przyszłości zorganizuje debatę o pakiecie klimatycznym z udziałem przedstawicieli wszystkich partii i opcji. I jak przyjdą wszyscy, to wtedy Dorna też się wpuści.
Bardzo piękny to pomysł, tylko już nieco zużyty przez różne stacje telewizyjne. Tam właśnie "obiektywna" debata polega na zaproszeniu tzw. wszystkich opcji, usadzeniu ich przed kamerą i godzinnej nawalance ("Panie pośle, ale ja panu nie przerywałem". "Ależ przerywał pan!"). Uczelnia z powodzeniem może sobie darować tego typu obiektywizm.
-pisze. Jest to jednak wzburzenie selektywne. Zaraz potem bowiem dodaje: