Reklama
Rozwiń

"Wyborcza" powie nam, kogo można wpuścić na uczelnie

Pluralizm - tak, ale tylko dla wybranych. Grzegorz Sroczyński orzeka, kto może być zapraszany na Uniwersytety

Publikacja: 27.02.2013 13:42

Robert Winnicki

Robert Winnicki

Foto: Fotorzepa, Rob Robert Gardziński

Uczelnianych absurdów ciąg dalszy. Najpierw Uniwersytet Warszawski zabronił organizowania debaty z przedstawicielami narodowców, potem Uniwersytet Gdański odwołał spotkanie z aktywistami homoseksualnymi, teraz wstępu na kampus lubelskiego Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej zabroniono Ludwikowi Dornowi, który na zaproszenie studenckich działaczy miał wygłosić mowę przeciw pakietowi klimatycznemu. Dlaczego? Bo wystąpienie byłoby jednostronne, bo nie ma głosu przeciw. Tak oto kwitnie na naszych uczelniach wolność słowa, wymiana myśli i poglądów.

Wzburzony tym ostatnim przypadkiem jest Grzegorz Sroczyński z "Gazety Wyborczej"

[Rektor] wspaniałomyślnie obiecał, że w bliżej niesprecyzowanej przyszłości zorganizuje debatę o pakiecie klimatycznym z udziałem przedstawicieli wszystkich partii i opcji. I jak przyjdą wszyscy, to wtedy Dorna też się wpuści.

Bardzo piękny to pomysł, tylko już nieco zużyty przez różne stacje telewizyjne. Tam właśnie "obiektywna" debata polega na zaproszeniu tzw. wszystkich opcji, usadzeniu ich przed kamerą i godzinnej nawalance ("Panie pośle, ale ja panu nie przerywałem". "Ależ przerywał pan!"). Uczelnia z powodzeniem może sobie darować tego typu obiektywizm.

-pisze.  Jest to jednak wzburzenie selektywne. Zaraz potem bowiem dodaje:

Reklama
Reklama

Uniwersytet Warszawski miesiąc temu nie chciał spotkania z "narodowcami". I słusznie. Głoszą oni chęć "obalenia republiki", nie uznają porządku demokratycznego, takich polityków nie należy zapraszać na uczelnię. Ale nie wpuścić Dorna? W imię czego? Obiektywizmu?

No cóż, z pewnością w opinii pana Sroczyńskiego panowie Bosak czy Zawisza to niebezpieczni faszyści. Dlatego najwyraźniej można przeciw nim dokonywać perfidnych manipulacji. Wspomniany Zawisza nie mówił bowiem o "obaleniu republiki", ale o "obaleniu republiki Okrągłego Stołu". Wypowiedź ta była zresztą wielokrotnie prostowana (czy postulat ten różni się dramatycznie od postulatu stworzenia IV RP?). Nie przypominam sobie też innych jakichś wypowiedzi liderów Ruchu którzy by "nie uznawały porządku demokratycznego", tym bardziej że narodowcy to endecy - czyli narodowi demokraci. I choć do narodowców nie mam żadnej sympatii, to jednak wykluczanie ich z debaty - szczególnie przez samozwańczych liberałów mówiących o wolności słowa i pluraliźmie -  wydaje się szczególnie niegodziwe.

Uczelnianych absurdów ciąg dalszy. Najpierw Uniwersytet Warszawski zabronił organizowania debaty z przedstawicielami narodowców, potem Uniwersytet Gdański odwołał spotkanie z aktywistami homoseksualnymi, teraz wstępu na kampus lubelskiego Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej zabroniono Ludwikowi Dornowi, który na zaproszenie studenckich działaczy miał wygłosić mowę przeciw pakietowi klimatycznemu. Dlaczego? Bo wystąpienie byłoby jednostronne, bo nie ma głosu przeciw. Tak oto kwitnie na naszych uczelniach wolność słowa, wymiana myśli i poglądów.

Reklama
Publicystyka
Marek Kutarba: Czy Polska naprawdę powinna bać się bardziej sojuszniczych Niemiec niż wrogiej jej Rosji?
Publicystyka
Adam Bielan i Michał Kamiński podłożyli ogień pod koalicję. Donald Tusk ma problem
Publicystyka
Marek Migalski: Dekonstrukcja rządu
Publicystyka
Estera Flieger: Donald Tusk uwierzył, że może już tylko przegrać
Publicystyka
Dariusz Lasocki: 10 powodów, dla których wstyd mi za te wybory
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama