Polskie służby wywiadowcze w materiałach dla najważniejszych polityków przestrzegają przed prowokacjami rosyjskimi w kilku regionach.
Chodzi przede wszystkim o Krym – na tym półwyspie podarowanym Kijowowi przez Moskwę w czasach ZSRR wśród mieszkańców dominują Rosjanie. W dodatku Moskwa ma tu swą główną bazę Floty Czarnomorskiej.
Polski wywiad przewiduje, że Moskwa może próbować wykorzystać siły separatystyczne, aby oderwać Krym od Ukrainy. Ostatnio wezwania do niepodległości padły ze strony lokalnego parlamentu Krymu, zaś władze Sewastopola zaapelowały do mieszkańców o gotowość do „obrony miasta". Najdalej poszły sponsorowane przez Moskwę organizacje społeczne, które zwróciły się do Putina „z prośbą o interwencję i ochronę rosyjskiej ludności".
Już dzisiaj doszło tam do bijatyk między prorosyjskimi bojówkami a antyrządowymi manifestantami.
Polski wywiad nie wyklucza rosyjskich prowokacji także na pograniczu ukraińsko-rumuńskim, a zwłaszcza ukraińsko-mołdawskim. Ukraina graniczy z separatystycznym, prorosyjskim Naddniestrzem, które ogłosiło niepodległość od Mołdawii. A w Naddniestrzu – które w herbie i na fladze ma sierp i młot – stacjonują rosyjskie wojska.