Wojna w służbie partii

W rozgrywce o zwycięstwo w wyborach do Parlamentu Europejskiego liderzy Platformy i PiS przekroczyli kolejną granicę w polskiej polityce.

Publikacja: 24.03.2014 01:00

Andrzej Stankiewicz

Andrzej Stankiewicz

Foto: Fotorzepa

Przebieg sobotniej Rady Krajowej PO to wyraźny dowód na to, o czym sztabowcy wszystkich partii mówią po cichu: premier i Platforma politycznie zyskują na ukraińskiej zawierusze. Odkąd Rosja zajęła Krym, osobiste notowania popularności Donalda Tuska i partyjne wyniki PO idą w górę, co przywróciło w partii wiarę w zwycięstwo w eurowyborach.

Nie ma się zatem co dziwić, że premier – dobrze wyczuwający społeczne nastroje – postanowił ukraińską kartą zagrać wyjątkowo mocno. Stąd niespodziewana obecność na konwentyklu PO Witalija Kliczki, jednego z nowych liderów ukraińskiej polityki.

To zręczny gest, bo popularność Kliczki wykracza daleko poza kręgi życzących dobrze Ukrainie. „Dr Żelazna Pięść" to najwybitniejszy współczesny bokser, a do tego od sześciu lat działacz polityczny.

Inna rzecz, że Kliczko to polityczna zagadka. Był doradcą prozachodniego prezydenta Wiktora Juszczenki, ale gdy zaczynał samodzielną karierę polityczną w wyborach na mera Kijowa, uchodził za związanego z prorosyjskimi oligarchami.

Dziś jego partia UDAR pozostaje poza rządem, który utworzyły ugrupowania popierane przez Majdan. Ostatnio jako kandydat na prezydenta Ukrainy oświadczył, że jego kraj powinien mieć broń atomową. Wciąż jednak dla wielu polityków – także dla Tuska – jest dobrym politycznym gadżetem i celebrytą, w którego sławie warto się ogrzać.

Odnosząc się wielokrotnie do Ukrainy i Kliczki, premier tak naprawdę mówił jednak do polskich wyborców, którzy za dwa miesiące zdecydują, czy PO wygra eurowybory. To było bodaj najbardziej dramatyczne przedwyborcze wystąpienie Donalda Tuska, a wygłosił ich przecież dziesiątki. Premier mówił o „dramatycznej lekcji", „oddawaniu życia", „najwyższym poświęceniu" i „najważniejszych w historii" wyborach. Od nich będzie zależeć, czy Europa przetrwa – straszył.

Zasugerował nawet, że od ich wyniku zależy, czy ?1 września dzieci pójdą do szkoły – co było jasną aluzją do wybuchu II wojny światowej. Coś bardzo poważnego musiało się zatem wydarzyć od środy, bo wówczas premier mówił w telewizyjnym orędziu, że Polska jest bezpieczna, a „tragiczne doświadczenia naszych rodziców nie staną się udziałem dzisiejszych pokoleń".

Nie przypadkiem przemawiający na sobotniej konwencji wyborczej PiS Jarosław Kaczyński także straszył. – Polska bez zmiany władzy nie będzie silna i bezpieczna – mówił. I cytował swego brata: „Rację mają te narody, które walczą o wolność".

To kolejne złamanie tabu w polskiej polityce – konflikt zbrojny stał się politycznym paliwem w pojedynku dwóch głównych partii. Niestety, wygląda na to, że straszenie wojną – któremu towarzyszyć będzie przedstawianie konkurencyjnych, partyjnych recept na pokój – zdominuje kampanię wyborczą.

I Tusk, i Kaczyński wiedzą doskonale, że bez względu na wynik eurowyborów bezpieczeństwo Polski będzie podobne – bo wyznaczają je sojusze z NATO i UE. Bez względu na ich wynik Europa przetrwa, wojny też raczej z tego powodu nie będzie.

Zresztą wśród kandydatów, których liderzy PO i PiS chcą w tej „dramatycznej chwili" wysłać do europarlamentu, trudno się doszukać specjalistów od dyplomacji, globalnego bezpieczeństwa i wojennego rzemiosła. Tusk i Kaczyński postawili głównie na byłych ministrów, lojalnych posłów i europosłów, często wątpliwych kompetencji.

W razie eskalacji konfliktu słana przez Tuska do Brukseli była minister edukacji Krystyna Szumilas raczej nie zatrzyma rosyjskich tanków, tak by dzieci mogły jednak pójść do szkoły 1 września.

Przebieg sobotniej Rady Krajowej PO to wyraźny dowód na to, o czym sztabowcy wszystkich partii mówią po cichu: premier i Platforma politycznie zyskują na ukraińskiej zawierusze. Odkąd Rosja zajęła Krym, osobiste notowania popularności Donalda Tuska i partyjne wyniki PO idą w górę, co przywróciło w partii wiarę w zwycięstwo w eurowyborach.

Nie ma się zatem co dziwić, że premier – dobrze wyczuwający społeczne nastroje – postanowił ukraińską kartą zagrać wyjątkowo mocno. Stąd niespodziewana obecność na konwentyklu PO Witalija Kliczki, jednego z nowych liderów ukraińskiej polityki.

Pozostało 83% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości