Reklama

Michał Szułdrzyński: Kopacz z prezydentem będzie trudniej

Choć szefem rządu dalej będzie osoba desygnowana przez Platformę, nowa premier nie będzie mogła liczyć na to, że jej relacje ?z Komorowskim będą takie same jak Tuska.

Publikacja: 10.09.2014 20:17

Michał Szułdrzyński

Michał Szułdrzyński

Foto: Fotorzepa

Dziś prezydent Bronisław Komorowski przyjmie dymisję Donalda Tuska. Jutro spotka się z jego następczynią Ewą Kopacz. Marszałek Sejmu miała jednak w relacjach z głową państwa start najgorszy z możliwych.

Otoczenie prezydenta nie ukrywa, że nie był on entuzjastą kandydatury Kopacz na funkcję premiera. Pierwszy powód jest prestiżowy – konstytucja mówi, że kandydata na premiera wskazuje prezydent. Tymczasem decyzję tę ogłoszono, zanim zostało to formalnie skonsultowane z Komorowskim. W dodatku prezydent nie ma pewności, czy Kopacz najlepiej nadaje się na to stanowisko. Pałac Prezydencki też bardzo źle przyjął fakt, że Marszałek Sejmu jeszcze przed szczytem UE, który wybrał Tuska, zgłosiła gotowość przejęcia po nim rządów. – Tak się nie robi – słyszymy.

Komorowski poważnie zastanawiał się, co zrobić w tej sytuacji. Ryzyko wystawienia własnego kandydata, co do którego nie miał pewności, że wygra głosowanie w Sejmie, było jednak zbyt wielkie. Dlatego spotkanie z Januszem Piechocińskim, liderem PSL, który potwierdził gotowość poparcia dla Kopacz, potraktowano jako pretekst do ustąpienia. Ale wątpliwości pozostały.

W dodatku prezydent – według naszych rozmówców – bardzo źle odebrał zamieszanie związane z rzekomym odejściem Radosława Sikorskiego. – Był zły, że usiłuje się Radka usunąć jego rękami – relacjonuje jeden z członków polskiej delegacji do Newport, w której uczestniczyli i Komorowski, i Sikorski, właśnie wtedy, gdy zaczęły się plotki, jakoby to właśnie prezydent domagał się głowy Sikorskiego.

Pojawiają się wręcz głosy, że prezydent, którego relacje z Sikorskim były, delikatnie rzecz ujmując, chłodne, przełamał lody z szefem MSZ. Komorowski publicznie stwierdził, że nie należy w obecnej sytuacji międzynarodowej robić zmian na takim stanowisku, co zostało odebrane jako wsparcie dla właściciela Chobielina.

Reklama
Reklama

Prezydent nie będzie oczywiście wojował z przyszłą panią premier. Dobrze wie, że awantury i polityczne zamieszanie w PO mogą mu zaszkodzić w wyborach prezydenckich – marzy o tym, by wygrać reelekcję już w pierwszej turze. Jednak nie ma też powodu pracować na sukces nowego rządu. – Idealna sytuacja dla niego jest taka, by PO nie była ani zbyt słaba, ani zbyt mocna – mówi „Rz" osoba dobrze znająca nastroje w Kancelarii Prezydenta. – Bo gdy PO robiła się zbyt silna, padały pogróżki, że wystawi własnego kandydata na prezydenta. Lub nie wesprze finansowo Komorowskiego.

Pewne jest jednak, że Kopacz, choć teoretycznie będzie premierem z tej samej partii co Tusk, powinna się przygotować na inne traktowanie przez prezydenta. ?– Jego relacja z Tuskiem była wyjątkowa. To premier wysunął go na prezydenta – słyszymy. Kontakty z Kopacz na pewno będą się mieścić w normach konstytucyjnych czy protokolarnych. Ale nic więcej. Nie będzie mogła liczyć na żadne specjalne względy. Po ponad czterech latach idealnej współpracy premiera z prezydentem (którzy większość spraw uzgadniali, regularnie się kontaktując) i rząd, i PO, i prezydent znajdą się w zupełnie innej sytuacji.

Dziś prezydent Bronisław Komorowski przyjmie dymisję Donalda Tuska. Jutro spotka się z jego następczynią Ewą Kopacz. Marszałek Sejmu miała jednak w relacjach z głową państwa start najgorszy z możliwych.

Otoczenie prezydenta nie ukrywa, że nie był on entuzjastą kandydatury Kopacz na funkcję premiera. Pierwszy powód jest prestiżowy – konstytucja mówi, że kandydata na premiera wskazuje prezydent. Tymczasem decyzję tę ogłoszono, zanim zostało to formalnie skonsultowane z Komorowskim. W dodatku prezydent nie ma pewności, czy Kopacz najlepiej nadaje się na to stanowisko. Pałac Prezydencki też bardzo źle przyjął fakt, że Marszałek Sejmu jeszcze przed szczytem UE, który wybrał Tuska, zgłosiła gotowość przejęcia po nim rządów. – Tak się nie robi – słyszymy.

Reklama
Publicystyka
Robert Gwiazdowski: Rekonstrukcja rządu Donalda Tuska jak Manifest PKWN
Publicystyka
Michał Szułdrzyński: Nowy plan Tuska: gospodarka, energetyka i specjalna misja Sikorskiego
Publicystyka
Konrad Szymański: Jaka Unia po szkodzie?
Publicystyka
Marek Kutarba: Czy Polska naprawdę powinna bać się bardziej sojuszniczych Niemiec niż wrogiej jej Rosji?
Publicystyka
Adam Bielan i Michał Kamiński podłożyli ogień pod koalicję. Donald Tusk ma problem
Reklama
Reklama