Maciej Strzembosz: Kto wygrał, kto przegrał wybory samorządowe

Ciekawe, czy Donald Tusk zrozumie, że przetrwanie i rozwój Trzeciej Drogi co prawda nie rokuje samodzielnych rządów, ale też jest najpewniejszym sposobem odesłania PiS do lamusa i powstrzymywania ekspansji Konfederacji.

Publikacja: 10.04.2024 04:30

Utrzymanie Trzeciej Drogi jako koalicji nadal opłaca się obu liderom, ale będzie coraz trudniejsze.

Utrzymanie Trzeciej Drogi jako koalicji nadal opłaca się obu liderom, ale będzie coraz trudniejsze.

Foto: PAP, Leszek Szymański

Zacznijmy od przypomnienia: w wyborach parlamentarnych 15 października 2023 roku przy niespotykanej frekwencji 74 proc. partiom opozycyjnym udało się pokonać PiS, uzyskać 240 mandatów i utworzyć rząd. PiS otrzymał wtedy 35,4 proc. głosów co przełożyło się na 194 mandaty. KO miała poparcie 30,7 proc., Trzecia Droga 14,4 proc., Lewica 8,6 proc. W wyborach samorządowych, przy frekwencji 51,5 proc., PiS otrzymał 34,27 proc., KO 30,59 proc., Trzecia Droga 14,25 proc., Lewica 6,23 proc. W stosunku do wyborów parlamentarnych PiS stracił 1,7 proc., a cała koalicja rządząca straciła 3,6 proc., głównie z sprawą beznadziejnego wyniku Lewicy.

PiS nie trzyma się mocno, a koalicja rządząca nie dostała żółtej kartki

Większość analityków i polityków wysnuwa z tego wniosek, że PiS trzyma się mocno, a koalicja rządząca dostała żółtą kartkę. Ośmielam się kompletnie nie zgodzić z tą diagnozą. Mobilizacja w ostatnich wyborach parlamentarnych była niezwykła i głównie sprzyjała ówczesnym, prodemokratycznym partiom opozycyjnym. W wyborach samorządowych żadnej mobilizacji po stronie koalicji nie było, tymczasem PiS walczył o życie. Ale czy przeżył? Propagandowo zapewne tak. Faktycznie – nie jestem pewien. Oczywiście wielkim sukcesem jest wynik w województwie lubelskim, gdzie poparcie dla PiS przekroczyło 46 proc. Jednak PiS na Lubelszczyźnie już wcześniej miał samodzielną większość – 18 mandatów na 33 miejsca i dodatkowe dwa, trzy mandaty jedynie umacniają pozycję Przemysława Czarnka jako ważną twarz PiS, co w skali ogólnopolskiej wcale nie musi się opłacać. Lubelszczyzna nadaje się więc do celów propagandowych, ale żadnego problemu PiS nie rozwiąże. PiS straci kilka wojewódzkich sejmików, jeszcze bardziej ograniczając liczbę benefitów dla wygłodniałych i rozpasanych działaczy. To nastrojów w partii – zwłaszcza na prowincji – nie poprawi.

Czytaj więcej

Bogusław Chrabota: Kaczyński twierdzi, że wygrał wybory samorządowe, ale wzmocnił się Tusk

Wynik partii Jarosława Kaczyńskiego nie napawa optymizmem

Ogólnopolski wynik PiS-u przy tak niskiej frekwencji też optymizmem nie napawa. Mijanka z Koalicją Obywatelską jest tuż-tuż, jeśli tylko KO zaproponuje coś więcej niż rozliczenia. Generalnie dobry wizerunkowo wynik ogólnopolski PiS jest głównie zasługą nieumiejętności zmobilizowania wyborców koalicji rządzącej. Frekwencja była wyraźnie niższa niż w wyborach samorządowych w 2018 roku, co oznacza, że fala mobilizacji związanej z koniecznością odsunięcia PiS od władzy wyraźnie opadła. Donald Tusk, polityk wybitny, zwłaszcza w okresie kampanijnym, po raz kolejny nie znalazł sposobu na pozytywny przekaz mobilizujący swoich wyborców nie w obronie przed czymś, lecz w nadziei na coś.

W wybitnym serialu komediowym Ted Lasso jest taka scena, gdy ojciec nigeryjskiego piłkarza, któremu właśnie zniszczono restaurację, udziela synowi ważnej rady: „Don’t fight back. Fight forward!”, czyli w luźnym tłumaczeniu „Nie oddawaj. Walcz o coś”. To jest od lat największa słabość Tuska – nieumiejętność sformułowania pozytywnej wizji inspirującej ludzi do działania. Paradoksalnie jego charyzma szeryfa, który wrócił i powstrzymał PiS przed demolowaniem demokracji i państwa, w takich wyborach jak te ostatnie działa przeciw niemu – skoro szeryf już rządzi, to niech się sam martwi.

Czytaj więcej

Kampania Koalicji Obywatelskiej bez spójnego pomysłu

W efekcie poza indywidualnymi kampaniami na prezydentów miast Koalicja Obywatelska nie miała żadnego spójnego pomysłu na całość kampanii. Jest to także związane z faktem, że jest to partia tradycyjnie wielkomiejska i w zadziwiający sposób niewiele robi, by się z tych wielkomiejskich opłotków wyrwać. Przez pół roku rządzenia (i poprzednie osiem lat) nigdy nie miała nic spójnego do zaproponowania prowincji, choć początkowo wydawało się, że sukces dróg lokalnych tzw. schetynówek jest dobrym wstępem do rozwijania wpływów partii na prowincji. Nie jest to więc de facto partia ogólnopolska, zdolna do samodzielnego rządzenia, lecz partia, która z racji swego deficytu na prowincji wymaga koalicjanta, który będzie silny tam, gdzie ona jest słaba, a przy okazji nie będzie wchodził w szkodę w ich bastionie, czyli w wielkich miastach. Dlatego ukochanym koalicjantem KO jest PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza, polityka odpowiedzialnego i sprawnego, lecz nie na tyle charyzmatycznego, by mógł zostać hegemonem całej sceny politycznej.

Jeśli Lewica chce przetrwać, to musi jak najszybciej odesłać Czarzastego na emeryturę i znaleźć sobie nową twarz.

Jednakże przy tak słabej frekwencji i deficycie na prowincji oraz wobec zaplanowanej wcześniej fali podwyżek wynik Koalicji Obywatelskiej to oszałamiający sukces i dobry prognostyk na przyszłość. O żadnej żółtej kartce dla Donalda Tuska nie ma mowy, zwłaszcza że bardzo sprawnie zjada Lewicę, w wyszukany sposób wykorzystując do tego silne strony Włodzimierza Czarzastego na swoją korzyść. Czarzasty to urodzony aparatczyk, cynik i sprawny pragmatyk. Szkopuł w tym, że niesympatyczny i z komunistyczno-rywinowskim bagażem. Zjednoczył lewicowych aparatczyków i pozwolił im przetrwać, ale równocześnie nie daje Lewicy żadnych szans na rozwój. W grze o skuteczność z Donaldem Tuskiem nie ma szans, a bez wybicia się na niepodległość dawna SLD-owska lewica zostanie przez KO zjedzona. Już dziś wielu ich liderów jest po prostu poplecznikami Tuska, do tego stopnia, że poparcie Aleksandra Kwaśniewskiego dla Magdaleny Biejat w wyborach warszawskich, choć jak najbardziej naturalne, wzbudziło zaskoczenie i wręcz absurdalne oskarżenia o zdradę. Jeśli Lewica chce przetrwać, to musi jak najszybciej odesłać Czarzastego na emeryturę i znaleźć sobie nową twarz. Sympatyczna i zaangażowana Magdalena Biejat na taką twarz zdecydowanie się nadaje, więc już w wieczór wyborczy zaczęło się jej podgryzanie i wskazywanie, że na lewicy jest wiele wspaniałych kobiet, które mogą być kandydatkami na prezydenta RP. Owszem jest wiele, ale żadna z nich nie ma dziś tej rozpoznawalności, charyzmy i dobrej energii. A wybory prezydenckie będą dla Lewicy ostatnią szansą na przetrwanie. Obecne 6,8 proc. poparcia oznacza nieprzekroczenie progu dla koalicji partyjnych i wegetowanie poza parlamentem.

Czytaj więcej

Jacek Nizinkiewicz: Kolejne bezobjawowe zwycięstwo wyborcze PiS, ale Tusk nie może spać spokojnie

Ciepłe uczucia Donalda Tuska

Ciepłe uczucia Donalda Tuska wobec PSL nie rozciągają się na Szymona Hołownię i Polskę 2050. Hołownia ma ambicje prezydenckie, a jego partia chciałaby być partią ogólnopolską, alternatywą dla KO i PiS. Podgryzanie jego pozycji i koalicji z PSL-em będzie się tylko nasilać i to, co mieliśmy w kampanii samorządowej, to tylko przedsmak. Zwłaszcza, że wartość dodana w wyborach samorządowych okazała się iluzoryczna. W poprzednich wyborach sam PSL uzyskał 12 proc. Nic dziwnego – Polska 2050 Hołowni jest nową partią, a dla tych wybory samorządowe to prawdziwe wyzwanie. Śmiesznie zabrzmiały słowa Szymona Hołowni w trakcie wieczoru wyborczego, że Polska 2050 jest silna nazwiskami. No nie jest i być nie może. Jeśli Hołownia nie przekona PSL do wspólnego startu w wyborach europejskich pod szyldem Trzecia Droga, to jego kariera polityczna może okazać się niewiele dłuższa od kariery ogólnopolskiej Wiosny Roberta Biedronia. PSL, jeśli zaś się skusi na start do europarlamentu razem z KO, to z kolei w następnych wyborach parlamentarnych walczyć będzie znów o przetrwanie. Utrzymanie Trzeciej Drogi jako koalicji nadal opłaca się obu liderom, ale będzie coraz trudniejsze. Środowisko Hołowni zachłysnęło się faktem, że wprowadzili więcej posłów do parlamentu niż PSL, teraz PSL wie, że Hołownia bez nich nie przetrwa. Będzie ciekawie.

Rozwój Trzeciej Drogi

Ciekawe będzie także, czy Donald Tusk zrozumie, że przetrwanie i rozwój Trzeciej Drogi co prawda nie rokuje samodzielnych rządów, ale też jest najpewniejszym sposobem odesłania PiS do lamusa i powstrzymywania ekspansji Konfederacji. Najciekawszymi może z dotychczas znanych są dane, gdzie odpłynęli wyborcy PiS. Równo po 3,6 proc. tych wyborców przejęła Konfederacja i Trzecia Droga. Bez konserwatywnej społecznie Trzeciej Drogi zapewne i Konfederacja, i PiS byłyby silniejsze. Przed Donaldem Tuskiem stoi więc karkołomne zadanie: umacniając KO musi jednocześnie zjadać Lewicę Czarzastego, jak i nie niszczyć Trzeciej Drogi, która niezmiernie irytuje coraz bardziej lewicowy elektorat KO. Sztukmistrz z Sopotu z pewnością do takiej gry jest zdolny, ale czy będzie chciał i rozumiał jej potrzebę?

Najprościej byłoby oczywiście zaproponować kompleksowy i pozytywny program modernizacji Polski. Wskazać ambitne zadanie uniknięcia pułapki średniego rozwoju i szansę przeskoczenia do wyższej ligi. Ale tego progu bez programu dla prowincji KO nigdy nie przeskoczy. Na scenie politycznej jest więc ciągle miejsce rozwoju i dla obecnych graczy i dla nowych inicjatyw, choć to temat na osobne opowiadanie.

Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości