Bogusław Chrabota: Paweł Adamowicz, czyli trzeba walczyć ze złem

„Wieczór dla przyjaciela” spotkanie poświęcone pamięci Pawła Adamowicza, w rocznicę jego śmierci ma już swoją tradycję. W tym roku w Europejskim Centrum Solidarności byliśmy świadkami już piątej edycji debaty o świętej pamięci prezydencie Gdańska, ale też o Polsce, jej kondycji i przyszłości.

Publikacja: 15.01.2024 09:11

„Światełko przeciw nienawiści” w rocznicę zabójstwa Pawła Adamowicza na Rynku Głównym w Krakowie

„Światełko przeciw nienawiści” w rocznicę zabójstwa Pawła Adamowicza na Rynku Głównym w Krakowie

Foto: PAP/Łukasz Gągulski

Przy „okrągłym stole” siedli dr Anna Materska – Sosnowska, Estera Flieger, Sławomir Sierakowski i piszący te słowa.

Trudno było, rzecz jasna, pominąć wspomnienie o tamtych zimowych dniach, kiedy najpierw mierzyliśmy się, każdy po swojemu, z szokiem po ataku na prezydenta, a potem śledziliśmy z wiarą w cud jego walkę o życie. Niestety, Opatrzność chciała wtedy inaczej. Paweł Adamowicz nie przeżył zamachu, a kraj pogrążył się w żałobie.

Czytaj więcej

Tusk: nie spoczniemy dopóki Polska nie będzie wolna od pogardy i nienawiści

Czy tamte chwile, ów szczególny moment „poruszenia moralnego” zmienił Polskę, nasze podejście do siebie samych, politykę? Trudno mieć złudzenia, że przebłysk refleksji moralnej trwał tylko krótką chwilę. Bardzo szybko o nim zapomnieliśmy, a polska debata wróciła na tradycyjne tory hejtu i agresji. Czy ktoś miał zresztą złudzenia, że będzie inaczej? Czy to w ogóle możliwe, by spierać się w sposób cywilizowany, gdy szeroko dostępny dziś system komunikacji podpowiada formy ekstremalne? Bo przecież zaakceptowaliśmy już, że takie kategorie jak „przyzwoitość”, „wyczulenie” w dobie mediów społecznościowych zastąpiła „oczywista polaryzacja”. Często przybierająca ekstremalne formy. Jakoś z nią się pogodziliśmy, choć mamy gorzką świadomość, ile z sobą niesie zła.

Tak, wina systemów komunikacji, mediów jest bezsporna, choć i to zdanie zaciera istotę sensu, bowiem ów system, który krytykujemy to ludzie, często my sami. Zbyt podatni na emocje. Nie inaczej jest w polityce, choć pytaniem pozostaje, kto jest czyim zakładnikiem, media zakładnikiem polityki, czy odwrotnie?

Hejt w polityce wpłynął już tragicznie na polską historię przed stu laty, kiedy ofiarą propagowanej przez gazety nienawiści padł pierwszy prezydent Niepodległej Gabriel Narutowicz. Śmierć Pawła Adamowicza była nieszczęsną powtórką tamtej historii. Znów szlachetny człowiek, oddany społeczeństwu patriota, smagany kolportowaną przed media nienawiścią padł z ręki człowieka, który uległ nagonce. Polskie dzieje powtórzyły się dramatyczną figurą przypominając, że idziemy złą drogą.

Czytaj więcej

Dożywocie za zabójstwo Pawła Adamowicza. Stefan W. nigdy nie wykazał skruchy

Czy wyciągnęliśmy z tego wnioski? Ostatnie lata w polityce, a zwłaszcza ostatnia kampania wyborcza pokazują, że wcale. Hejt wobec osoby powracającego do polskiej polityki Donalda Tuska przypominał skalę nienawiści wywołanej wobec osoby Narutowicza. To, że – szczęśliwie - nie skończyło się równie tragicznie w niczym nas jednak nie usprawiedliwia. Dlaczego u szczytu fali pogardy nie odezwały się autorytety? Rzekomo wyczulony na zło moralne prezydent, autorytety, polski Kościół, pozostaje dla mnie zagadką. Czyżby wszyscy ulegli zbiorowej głuchocie? Wszystkich przygniotła kategoria „oczywistej polaryzacji”? Dla wielu jest jasne, że to ścieżka prowadząca na zatracenie. I rzeczywiście, w tym kontekście, przypomniane w Gdańsku pytanie Edwina Bendyka, szefa fundacji Batorego: „czy Polska przetrwa do roku 2030” ma sens. Przetrwa, o ile nie zejdziemy na manowce. Nie pozabijamy się w imię partykularnych interesów zapominając o dobru wspólnym. O koniecznej obronie przed patologiami systemów komunikacji. Dokąd razić nas będą na polu prywatności, przetrwamy. Jeśli nie zapanujemy nad nimi w sferze publicznej, będzie bardzo źle. To lekcja z niepotrzebnej śmierci prezydenta Gdańska, a mojego kolegi Pawła Adamowicza.

Przy „okrągłym stole” siedli dr Anna Materska – Sosnowska, Estera Flieger, Sławomir Sierakowski i piszący te słowa.

Trudno było, rzecz jasna, pominąć wspomnienie o tamtych zimowych dniach, kiedy najpierw mierzyliśmy się, każdy po swojemu, z szokiem po ataku na prezydenta, a potem śledziliśmy z wiarą w cud jego walkę o życie. Niestety, Opatrzność chciała wtedy inaczej. Paweł Adamowicz nie przeżył zamachu, a kraj pogrążył się w żałobie.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Artur Bartkiewicz: Wybory do Parlamentu Europejskiego. Dlaczego tym razem Lewicy miałoby się udać?
Publicystyka
Roman Kuźniar: Czy rząd da się wpuścić w atomowe maliny?
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Nie łammy nuklearnego tabu
Publicystyka
Maciej Wierzyński: Jan Karski - człowiek, który nie uprawiał politycznego cwaniactwa
Publicystyka
Paweł Łepkowski: Broń jądrowa w Polsce? Reakcja Kremla wskazuje, że to dobry pomysł
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?