Rosyjska agresja na Ukrainę i jej brutalny charakter wobec ludności cywilnej, która najbardziej cierpi na tej wojnie, pokazuje z całą jaskrawością, że wszystkie dotychczasowe historyczne strategie obronne obowiązujące w Polsce należy dogłębnie przeformułować i dopasować do realnego konfliktu zbrojnego za naszą wschodnią granicą.
Trzeba jasno powiedzieć, że strategia obronna obowiązująca w Polsce jeszcze w 2015 r., zakładająca oddanie wschodniej części terenu Polski przeciwnikowi i przeprowadzenie kontruderzenia dopiero znad Wisły, jest nie do przyjęcia. Widząc, co się dzieje na okupowanych przez Rosję terytoriach Ukrainy, trudno sobie wyobrazić pozostawienie Polaków zza wschodniej strony Wisły na pastwę przeciwnika. Dziś jasne jest dla wszystkich, że Polska musi uzyskać zdolność odparcia ataku na całym terytorium.
Czytaj więcej
Obie największe partie grają na tych samych emocjach. Dlatego tak ważny będzie najbliższy superweekend wyborczy, gdy PO organizuje Marsz Miliona Serc, a PiS konwencję w Katowicach. Te wydarzenia przesądzą, kto lepiej zmobilizuje wyborców.
Oznacza to oczywiście zbrojenia i zwiększenie stanu polskiej armii. Doświadczenie wojny w Ukrainie pokazuje też wyraźnie, że sojusznicy ruszają z pomocą tylko krajowi, który potrafi się bronić. Nie jest przypadkiem, że dopiero odparcie ataku na Kijów przez ukraińską armię rozpoczęło dostawy sprzętu przez kraje zachodnie na dużą skalę.
Czy wystarczy Patriotów?
Czym dysponuje polska armia? W głównej mierze zamówieniami. Rozpoczęliśmy proces odnowy, ale wymaga on czasu, tym bardziej że równocześnie pomagamy Ukrainie własnym dostępnym uzbrojeniem. Potrzebujemy jeszcze przynajmniej pięciu lat konsekwentnego dozbrajania. Musimy dopilnować tempa jego realizacji i wciąż dokonywać kolejnych zakupów.