Szymon Hołownia: Wiwat Francja, wiwat Europa!

Polska powinna możliwie szybko wejść na ścieżkę zbliżenia do strefy euro. To kwestia naszej racji stanu.

Publikacja: 26.04.2022 21:00

Szymon Hołownia: Wiwat Francja, wiwat Europa!

Foto: AFP

Francja wybrała. Wybrała dobrze. Francuzi zostają w Europie, agentura Putina dostała czarną polewkę. Na razie. Gratulując prezydentowi Emmanuelowi Macronowi ponownego wyboru, trzeba mocno trzymać kciuki za otwierające się teraz przed nim kolejne, wcale nie prostsze wyzwania. To będzie zadanie wymagające olbrzymiej wrażliwości, mądrości, społecznego słuchu i determinacji, by w tak turbulentnym momencie dla naszej części świata, w biegu, w locie, naprawić, pozszywać tak wielki okręt jak Francja. Która – co widać było w tych wyborach – rozdarła się już nie na dwa, ale na trzy duże bloki. Obok skrajnie prawicowego, antyimigranckiego elektoratu sprzyjającego Marine Le Pen jest przecież ten lewicowy Jean-Luca Mélenchona, który także ma wiele dotąd niespełnionych oczekiwań socjalno-bytowych.

Europejskie wyzwanie

Przed Macronem również potężne wyzwania na arenie Europy, której dziś jest jednym z głównych, jeśli nie głównym liderem. To potężna, pokoleniowa wręcz odpowiedzialność: przeprowadzić wspólnie ze wspólnotowymi partnerami nasz kontynent przez czas, w którym pierwszy raz od dekad ogląda na swojej ziemi ludobójstwo, zbrodnie wojenne. Kiedy za najbliższego sąsiada ma obłąkanego tymi samymi upiorami, które dręczyły Hitlera czy Stalina, politycznego szaleńca. Którego strategie piszą nie geopolityczny pragmatyzm i troska o dobro swojego narodu, lecz do szpiku chore rojenia wielkorosyjskich pseudowizjonerów w rodzaju Aleksandra Dugina. Putinowi nie opłaca się zaatakować Polski, Rumunii, Litwy, Łotwy czy Estonii. Ale przecież on już dawno nie myśli o tym, co mu się opłaca. Ten człowiek, do niedawna podejmowany z honorami na całym świecie, zamienił swój kraj w sektę, którą – jako jej guru – przekonuje, że samobójstwo rozszerzone, które zafunduje i sobie, i światu, może być jedynym spełnieniem mesjańskich pretensji. Gdy sąsiad ma urojenia, odkręcił gaz, strzela do przechodniów i terroryzuje okolicę – nie może być już dłużej miejsca na business as usual. Takie indywidua, nawet jeśli przybierają skalę państwa, izoluje się i unieszkodliwia, a nie z nimi dyskutuje. Nie po Buczy, nie po Mariupolu. Europa musi zwalczyć putinowskiego wirusa, a nie uprawiać z nim dyplomację.

Czytaj więcej

Macron daruje Polsce flirt z Le Pen

Europa, w ramach NATO – wraz ze Stanami Zjednoczonymi, Wielką Brytanią – musi dziś więc jedną ręką wspierać Ukrainę, drugą – zabezpieczać się przed napaścią. Oczekujemy twardych i szybko wprowadzanych w życie decyzji na szczycie NATO w Madrycie. W tym decyzji o zaproszeniu do członkostwa Szwecji i Finlandii – jeśli nasi dwaj bliscy skandynawscy sąsiedzi złożą stosowne wnioski. Sama Francja z jej arsenałem nuklearnym musi być zaś bezpośrednio zaangażowana z ochronę wschodniej flanki sojuszu.

Moralny koszmar

Ale NATO to nie wszystko. W ramach samej Unii Europejskiej musimy zdecydowanie więcej robić dla wzmocnienia wspólnego bezpieczeństwa. Cieszy, wymuszona przez sytuację, decyzja władz niemieckich, by skokowo zwiększyć wydatki na obronność. Takie kroki powinny podjąć wszystkie kraje w Europie. Konieczna jest koordynacja tych działań – dyskusja o sile obronnej Europy i sposobach jej wzmocnienia. Prezydent Macron rozpoczął tę dyskusję przed wojną, czas na jej przyspieszenie.

Unia Europejska, potężny rynek, ma w rękach wiele narzędzi kreowania rzeczywistości. Skala wprowadzanych już sankcji nie ma precedensu, ale to ciągle za mało. Rosja jest w stanie długo kontynuować rzeź Ukrainy i borykać się ze skutkami sankcji, społeczeństwo rosyjskie nie takie cierpienia przeżywało w przeszłości pod swoimi kolejnymi tyranami. Kluczowe, jak wszyscy wiemy, jest odcięcie Rosji od dochodów z jej głównego majątku: ropy i gazu. Naprawdę – ani dzień dłużej nie można fundować Europejczykom moralnego koszmaru: kazać im tankować do swoich aut krew ukraińskich ofiar, ogrzewać nią swoich domów. Tak długo, jak Europa nie będzie pod tym względem w pełni zjednoczona, konsekwentna i twarda, tak długo Putin będzie śmiał jej się w twarz i za setki milionów euro płynących na jego konta co dnia z naszej Wspólnoty będzie kupował broń do walki z tą, którą codziennie do Ukrainy wysyłamy, będzie miał za co gwałcić, zabijać dzieci. Czas, by z tym skończyć, jest teraz, trzeba to zrobić natychmiast.

Ale wyzwania stojące przed Europą nie dotyczą tylko relacji zewnętrznych – z Ameryką, Rosją, Chinami. Mamy do zrobienia ogromną pracę domową na własnym podwórku. Im silniej, tu czy tam, zaznaczają się u nas ciągoty antydemokratyczne, nie mamy z nimi dyskutować czy szukać kompromisów, a tym bardziej stanowczo i głośno powtarzać, jakie są nasze zasady. Wolność obywatelska. Prawa człowieka. Niezawisły, a nie partyjny, wymiar sprawiedliwości. Rzetelna informacja, a nie tępa propaganda à la media Orbána czy Kurskiego. Solidarność w osiąganiu krytycznie ważnych, ambitnych celów, takich jak transformacja energetyczna wobec klimatycznej zmiany. Otwartość – a więc droga ku rozszerzeniu UE o kraje Bałkanów Zachodnich, ale też otwarcie na członkostwo w UE Ukrainy.

Przyjąć euro

Najwyższy czas na dyskusję o zasadach dalej idącej integracji europejskiej. Nie mówimy dziś o idei tworzenia Stanów Zjednoczonych Europy, to polityczna utopia. Europa jest silna swoją różnorodnością, której nie można tłamsić na siłę. Mówimy o usprawnieniu mechanizmów działania Unii, sposobach podejmowania i wprowadzania w życie decyzji politycznych. Mówimy o poszanowaniu interesów także mniejszych krajów członkowskich. I mówimy też o wzmacnianiu i rozszerzaniu strefy euro – nic bardziej nie łączy niż odpowiedzialność za wspólny pieniądz. Szczególnie w dzisiejszych realiach kryzysu gospodarczego, drożyzny, megainflacji, w jakie wprowadza nas rząd PiS. Polska powinna możliwie szybko wejść na ścieżkę zbliżenia do strefy euro. To kwestia naszej racji stanu. Doświadczenia innych krajów naszego regionu, które przeszły wcześniej na euro, wskazują, że to się po prostu opłaca, że nie należy dać się zastraszyć przeciwnikom wspólnej waluty.

Panie Prezydencie Macron, trzymam kciuki, by stał się Pan orędownikiem i liderem przyspieszonej pracy nad dobrymi zmianami w tych obszarach. Polska 2050 razem z Pana partią La République en Marche współtworzy trzecią największą frakcję w Parlamencie Europejskim – Renew Europe, czyli Odnowić Europę. Jej nazwa jest dziś najlepszym, najpełniejszym programem. Jesteśmy gotowi do wspólnej pracy. I bardzo się na nią cieszymy. Vive la France – Vive l’Europe!

Autor jest liderem Polski 2050

Francja wybrała. Wybrała dobrze. Francuzi zostają w Europie, agentura Putina dostała czarną polewkę. Na razie. Gratulując prezydentowi Emmanuelowi Macronowi ponownego wyboru, trzeba mocno trzymać kciuki za otwierające się teraz przed nim kolejne, wcale nie prostsze wyzwania. To będzie zadanie wymagające olbrzymiej wrażliwości, mądrości, społecznego słuchu i determinacji, by w tak turbulentnym momencie dla naszej części świata, w biegu, w locie, naprawić, pozszywać tak wielki okręt jak Francja. Która – co widać było w tych wyborach – rozdarła się już nie na dwa, ale na trzy duże bloki. Obok skrajnie prawicowego, antyimigranckiego elektoratu sprzyjającego Marine Le Pen jest przecież ten lewicowy Jean-Luca Mélenchona, który także ma wiele dotąd niespełnionych oczekiwań socjalno-bytowych.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Roman Kuźniar: Atomowy zawrót głowy
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Nie łammy nuklearnego tabu
Publicystyka
Maciej Wierzyński: Jan Karski - człowiek, który nie uprawiał politycznego cwaniactwa
Publicystyka
Paweł Łepkowski: Broń jądrowa w Polsce? Reakcja Kremla wskazuje, że to dobry pomysł
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny