Światowe Dni Młodzieży oraz pielgrzymka Franciszka w Polsce przyniosły nowy impuls dla Kościoła powszechnego i polskiego. I choć należałoby podsumować te wydarzenia osobno, to jednak w wielu momentach łączą się one w całość. Dziedzictwo duchowe s. Faustyny Kowalskiej i Jana Pawła II zostało ukazane w wymiarze powszechnym, rozpoznawalnym na całym katolickim świecie. Nie była to pielgrzymka łatwa, rozpoczęła się w cieniu męczeńskiej śmierci księdza we Francji, a także pogłębiającego się chaosu międzynarodowego, do czego papież wielokrotnie nawiązywał.
Jak Boniecki z Terlikowskim
Pielgrzymkę Franciszka do Polski należy odczytać jako sformułowanie programu dla Kościoła na najbliższe lata. Papież przede wszystkim wskazał drogę formacji dla młodzieży, ale także kluczowe tematy dla Kościoła w wymiarze globalnym, takie jak miłosierdzie, sekularyzacja, wspólnota czy pojednanie. Bergoglio nadał ŚDM swojego charakteru, przede wszystkim należy zwrócić uwagę na jego powagę niedającego się porwać atmosferze radości na krakowskiej fieście.
Przeciwnie, papież pozostawał skupiony i refleksyjny, nawet w sytuacjach nieformalnych spotkań w oknie papieskim przy Franciszkańskiej. Postawa papieża była taka samo ważnym znakiem jak jego słowa, można ją odbierać jako potrzebę refleksyjności i chrześcijaństwa dojrzałego.
W Polsce pielgrzymkę papieską poprzedzała wytworzona przez media atmosfera napięcia i niepokoju. Jedni oczekiwali, że papież przyjedzie wymierzyć polskiemu Kościołowi karę, jakoby za niesubordynację polskich biskupów, a świeckim pozostawi jakieś polityczne wskazówki. Inni zacierali ręce, oczekując słów, które miałyby stać się kompromitacją papieża. Tymczasem Franciszek nie tylko nie wpisał się w żadne z tych oczekiwań, ale przekroczył je, wskazując na zupełnie inny poziom rozważań. Przede wszystkim przypomniał, kim jest pontifex, podkreślając rolę duchowego przewodnika, nie zaś polityka czy komentatora.
Reakcje wiernych pokazały, że papież zyskał nie tylko posłuch, ale i prawdziwą sympatię Polaków. Nikt nie myślał, że papieżowi uda się zjednoczyć Polaków, jak miało to miejsce przy wizytach Jana Pawła II. Tymczasem takie zjednoczenie nastąpiło pierwszy raz od czasu żałoby po Janie Pawle II: papieżowi z Argentyny udało się wytworzyć atmosferę wspólnoty Polaków i niespotykanej na co dzień wyrozumiałości. Jej medialnym obrazem było spotkanie ks. Adama Bonieckiego z Tomaszem Terlikowskim, a także pojednawczy ton spierających się zwykle ze sobą publicystów i mediów.