Józef Puzyna: Jak powinniśmy zadbać o Powązki?

1 listopada. Cmentarz Powązkowski. Zaduma nad przemijaniem. Nagrobki zasłużonych Polaków. Zapada zmrok. Palące się znicze tworzą bajkową poświatę w listopadowe popołudnie. Późna jesień. Na bezchmurnym niebie widać jeszcze blask zachodzącego słońca. Co jakiś czas znana z telewizji twarz, zachęca do oddania datku na odnowę zabytkowych nagrobków.

Publikacja: 27.12.2021 14:09

Porządki na warszawskich Powązkach

Porządki na warszawskich Powązkach

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Ten podniosły nastrój zakłócają co jakiś czas hałdy śmieci lub suchych liści blokujące drogę lub wystające korzenie, o które można się potknąć przez zadumaną nieuwagę. Piękno zabytkowego cmentarza jest co i rusz zakłócane smutnym widokiem nagrobków rozsadzonych przez rosnące bez kontroli drzewa, lub nagrobków obdartych ze zdobień. Idąc kolejnymi alejkami uczucie zadumy stopniowo zamienia się w irytację rosnącą z każdą kupą liści, wystającym korzeniem czy przewróconym lub rozszabrowanym nagrobkiem.

W tej irytacji do głowy cisną się pytania: Dlaczego nie można lepiej zadbać o ten cmentarz, będący narodową nekropolią, miejscem pochówku wielu wybitnych Polaków, gdzie sztuka funeralna wzbija się na swoje wyżyny, jednym słowem miejscem, którym się słusznie szczycimy? Czy drzewa muszą rosnąć bez żadnych ograniczeń? Stanowią one piękne tło, dla cmentarnego krajobrazu, trudno jednak zrozumieć, dlaczego pozwala im się rosnąć gdziekolwiek, nie kontrolując w żaden sposób ich wzrostu. Wszak leśnictwo jest dobrze rozwiniętą dziedziną w Polsce. Można by się zastanowić, jakie gatunki  drzew byłyby bardziej odpowiednie dla zachowania architektury cmentarnej - i właśnie takie sadzić. Drzewa można też co jakiś czas przycinać, kontrolując ich wzrost i wpływ na otoczenie. Dzięki temu łatwiej byłoby utrzymać porządek na terenie. Docenia się to zwłaszcza podczas wizyt na grobach w listopadzie.

Czytaj więcej

Kwesta na Powązkach - niematerialne dziedzictwo Warszawy

Co roku osobistości naszego życia publicznego angażują się w zbiórkę pieniędzy na ratowanie zabytków Powązek. Piękna to i chwalebna inicjatywa. Pozwala na ratowanie bezcennych nagrobków, niejednokrotnie dzieł najwybitniejszych polskich rzeźbiarzy. Skoro robimy tak dużo, aby ratować przez zniszczeniem groby na Powązkach, czy nie moglibyśmy zrobić czegoś, aby do zniszczeń nie dopuszczać? Wiele z nich to włamania w poszukiwaniu biżuterii lub metalowych elementów nagrobków. Celem tego procederu jest przypuszczalnie późniejsza sprzedaż na złom. Szokuje niewspółmierność korzyści złodziei, ze skalą zniszczeń i kosztem późniejszych napraw. Niejednokrotnie są one bardzo trudne, bo rzemieślnicy umiejący wykonać elementy z minionych epok są bardzo nieliczni, lub nie ma ich wcale. Organizujemy nadzwyczajne akcje ratunkowe, a zaniedbujemy bieżące utrzymanie. Wymieniać można by jeszcze wiele mankamentów: nierówne ścieżki bądź ich brak, badziewne krany, złą gospodarkę odpadami, poniszczoną numerację kwater.

Gdy odwiedza się Powązki widać, że wiele grobów ma swoich żyjących właścicieli. Byłoby zatem do kogo zwrócić się o wnoszenie opłat, na bieżące utrzymanie cmentarza

Nie chodzi o to, aby narzekać, ale raczej zadbać o bieżące utrzymanie Powązek nie dopuszczając do aktów wandalizmu. Wydaje się, że w XXI wieku zamontowanie porządnego oświetlenia i monitoringu cmentarza nie stanowi wyzwania. Zatrudnienie profesjonalnej firmy ochroniarskiej, obsługującej monitoring i pilnującej cmentarza, nie wydaje się rozrzutnością w przypadku zabytku tej klasy. Nic jednak z tych rzeczy nie dzieje się. Trudno to zrozumieć.

Przypuszczalnie zaraz pojawi się pytanie, skąd na to pieniądze? Gdy odwiedza się Powązki widać, że wiele grobów ma swoich żyjących właścicieli. Byłoby zatem do kogo zwrócić się o wnoszenie opłat, na bieżące utrzymanie cmentarza. Opłaty nie musiałyby być wysokie, ale systematycznie zbierane, pozwoliłyby na planowanie wydatków i systematyczne dbanie o cmentarz. Gdy jeździ się po kraju można zaobserwować, że instytucje kultury, parafie i diecezje, umiejętnie korzystają z dostępnych funduszy publicznych na rewitalizację zabytków. Restauruje się elewacje i wnętrza. Montowane są nowoczesne systemy grzewcze. Pomysłów jest wiele. Powązki na tym tle trochę odstają.

Ten tekst nie ma na celu narzekania i smucenia czytelnika. Ma skłonić do myślenia władze kościelne, państwowe i samorządowe, ale przede wszystkim nas, zwykłych ludzi. Bo od nas i naszej woli wszystko się przecież zaczyna. Czy jesteśmy zadowoleni z obecnego stanu rzeczy? Czy chcemy tolerować bylejakość na terenie naszej narodowej nekropolii? Czy chcemy może jednak czegoś więcej i stać nas na to?

Ten podniosły nastrój zakłócają co jakiś czas hałdy śmieci lub suchych liści blokujące drogę lub wystające korzenie, o które można się potknąć przez zadumaną nieuwagę. Piękno zabytkowego cmentarza jest co i rusz zakłócane smutnym widokiem nagrobków rozsadzonych przez rosnące bez kontroli drzewa, lub nagrobków obdartych ze zdobień. Idąc kolejnymi alejkami uczucie zadumy stopniowo zamienia się w irytację rosnącą z każdą kupą liści, wystającym korzeniem czy przewróconym lub rozszabrowanym nagrobkiem.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Maciej Wierzyński: Jan Karski - człowiek, który nie uprawiał politycznego cwaniactwa
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Potrzeba nieustannej debaty nad samorządem
Publicystyka
Piotr Solarz: Studia MBA potrzebują rewolucji
Publicystyka
Estera Flieger: Adam Leszczyński w Instytucie Dmowskiego. Czyli tak samo, tylko na odwrót