Kluczowa data dla afery hazardowej to 30 lipca

Zeznania Michała Boniego nie były płomienną mową w obronie rządowej wersji afery. Raczej kluczeniem kogoś, kto boi się powiedzieć za dużo

Publikacja: 27.01.2010 04:33

Michał Boni, minister w Kancelarii Premiera, szef doradców Donalda Tuska, odpowiadając na pytania sejmowych śledczych, unikał kategorycznych stwierdzeń. Ton zeznań był podobny do ostrożnych wypowiedzi innego współpracownika szefa rządu – Jacka Cichockiego, który stanął przed komisją w zeszłym tygodniu.

Boni rzadko odpowiadał wprost: „tak” lub „nie”. Używał okrągłych formułek: „30 lipca 2009 r. pojawiły się nowe inspiracje i nowe podejście” to odpowiedź na oczywiste pytanie Zbigniewa Wassermanna, dlaczego latem ubiegłego roku premier stracił zainteresowanie starą wersją ustawy hazardowej i zarządził pisanie nowej. Jeśli zarządził.

Boni bronił tej tezy, którą pierwszy raz przedstawił w październiku 2009 r.

Śledczym nie udało się udowodnić, że jest inaczej, ale obrona Boniego wcale nie skróciła listy pytań do rządu.

Michał Boni nie wyjaśnił bowiem przekonująco, dlaczego premier uznał 30 lipca (w dziwnym trybie), że stara wersja ustawy jest zła.

Z wyjaśnień Boniego wynika – wbrew jego wczorajszym wysiłkom – że temat hazardu pojawił się wtedy incydentalnie (rozmawiano o tym zaledwie kilka minut).

Nie wytłumaczył też, dlaczego o decyzji nie poinformowano ministra finansów, którego resort w całkowitej nieświadomości nadal pracował nad starą ustawą.

Zeznania ministra z Kancelarii Premiera nie wystawiają rządowi dobrego świadectwa. Do takiego wniosku można dojść nawet wtedy, gdy wyjaśnienia Boniego przyjmiemy za dobrą monetę. Bo mogą świadczyć o bałaganie w pracach ekipy Tuska.

Najpierw premier, wiedziony nagłym impulsem (według Boniego – nową inspiracją), każe pisać zupełnie nową ustawę. Polecenie dostaje wiceminister finansów, który właśnie idzie na urlop. Jego przełożony dowiaduje się o tym prawie miesiąc później. A resorty finansów, sportu i gospodarki nadal pracują nad starą ustawą.

A może nie idzie o bałagan? Może było tak, że dowiedziawszy się o akcji CBA, premier polecił znaleźć jakieś wcześniejsze zdarzenie świadczące o tym, że już wtedy interesował się nieprawidłowościami wokół afery hazardowej? Pamiętajmy, że w sejmowym wystąpieniu 8 października 2009 r. Michał Boni twierdził, że decyzja z 30 lipca o pisaniu nowej ustawy wynikła z zaniepokojenia przedłużającymi się pracami. Choć w czasie wczorajszego przesłuchania inaczej interpretował własne słowa. Być może było tak, że znaleziono spotkanie, na którym wskazano na hazard jako jedno ze źródeł łatania dziury budżetowej. A spotkanie 30 lipca było temu poświęcone, co Boni sam przyznał.

Śledczy z opozycji już na gorąco postawili hipotezę, że ta kilkuminutowa rozmowa o hazardzie to tylko alibi.

Brak mocnego stwierdzenia Boniego, że decyzja z 30 lipca była wynikiem zaniepokojenia, ma duże znaczenie dla dalszego badania sprawy przecieku. Tym bardziej że Boni przyznał, iż wówczas nie wiedział o żadnych operacjach służb specjalnych. To czyni tezę, że do przecieku doszło przed 14 sierpnia, czyli spotkaniem premiera z szefem CBA, mocno nieprawdopodobną.

Michał Boni, minister w Kancelarii Premiera, szef doradców Donalda Tuska, odpowiadając na pytania sejmowych śledczych, unikał kategorycznych stwierdzeń. Ton zeznań był podobny do ostrożnych wypowiedzi innego współpracownika szefa rządu – Jacka Cichockiego, który stanął przed komisją w zeszłym tygodniu.

Boni rzadko odpowiadał wprost: „tak” lub „nie”. Używał okrągłych formułek: „30 lipca 2009 r. pojawiły się nowe inspiracje i nowe podejście” to odpowiedź na oczywiste pytanie Zbigniewa Wassermanna, dlaczego latem ubiegłego roku premier stracił zainteresowanie starą wersją ustawy hazardowej i zarządził pisanie nowej. Jeśli zarządził.

Pozostało 80% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości