W rok po wymianie lirów włoskie media pisały: „Euro zrujnowało włoską gospodarkę i wielu ludzi doprowadziło do bankructwa. /.../ We Włoszech pierwszymi ofiarami euro byli nieboszczycy. Decyzją episkopatu cenę za mszę w intencji zmarłego, wynoszącą 15 tys. lirów (niecałe 8 euro), przeliczono na 10 euro. W chwili wycofywania lirów większość Włochów uwierzyła, że „na euro nikt nie straci, tylko wszyscy zyskają". Rozczarowanie przyszło szybko.
Największy wzrost cen dotknął ubezpieczeń, gier liczbowych, gazu, energii elektrycznej, usług bankowych, rozmów telefonicznych oraz komunikacji miejskiej, lotniczej i kolejowej. Włosi musieli też dołożyć do gazet, z których się dowiedzieli, że ukryte podwyżki doprowadziły wielu z nich na skraj bankructwa. Ceny w euro za usługi podniosły nawet prostytutki. Włoskie związki konsumentów zażądały od Komisji UE wypłaty rekompensat za obniżenie stopy życiowej obywateli. Na żądaniach się skończyło".
Niemcy ironizowali, że po zamianie pieniędzy nic w ich życiu się nie zmieniło: za kebaba w tureckim imbisie trzeba było dać 3 marki, a dziś 3 euro..., było nie było dwukrotnie więcej. Przeciętnym obywatelom Unii „euro kojarzy się z eksplozją podwyżek cen i po upływie dekady od największej w dziejach świata wymiany pieniędzy wielu nadal tęskni za walutami narodowymi". Tylko politycy i finansiści uważają, że „wspólna waluta zapewnia państwom UE stabilizację gospodarczą i chroni przed finansową zapaścią. Ale w krajach takich jak Polska nie chodzi przecież o utrzymanie dobrobytu, lecz o jego osiągnięcie".
Publicysta zauważył, że „gdy w maju 2008 roku upłynęło dziesięć lat od wielkiej wymiany pieniędzy, szampana nie było. Sukces unijnej waluty przygasł w cieniu światowego kryzysu finansowego". Nie spieszą się w wymianą narodowych walut na euro, oprócz Polski, Dania, Szwecja i Wielka Brytania. Dla Polski, pisze autor, „przykład Irlandii, byłego prymusa Wspólnoty, który po przyjęciu euro został wciągnięty w wir zawirowań na rynku finansowym i znalazł się na krawędzi bankructwa, powinien być najbardziej czytelnym ostrzeżeniem".