Czas na PiS-owski gabinet cieni

Publikacja: 12.11.2007 02:10

Dr Wojciech Jabłoński, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego

RZ: W styczniu ubiegłego roku Platforma szumnie powołała słynny gabinet cieni z Janem Rokitą na czele. Dzisiaj, gdy Donald Tusk formuje rząd, okazuje się, że z gabinetu cieni znajdą się w nim najwyżej dwie osoby. Czemu miał więc służyć tamten gabinet cieni?

Wojciech Jabłoński: To była zwykła zagrywka propagandowa, która miała pokazać wyborcom, że Platforma mogłaby zrobić to samo, co robił ówczesny rząd PiS, tylko lepiej, że mimo przegranych wyborów ma dobrze przygotowanych, kompetentnych ludzi i że też jest w stanie skonstruować dobry rząd.

Zatem wcale nie byli to ludzie, którzy mogliby objąć rzeczywiste stanowiska?

Na pewno nie była to ekipa, która z dnia na dzień mogłaby przejąć władzę w takim właśnie składzie. Z gabinetem cieni jest podobnie jak z programem wyborczym partii – wiadomo, że nigdy nie uda się całego zrealizować, bo trzeba będzie wejść w jakąś koalicję, iść na jakieś kompromisy, wziąć pod uwagę nieprzewidziane okoliczności.

Nie możemy także zapominać, że rzeczywistość polityczna i partyjna jest dynamiczna i pozycja ludzi, którzy jeszcze rok temu byli bliscy szefowi partii, mogła się zmienić. Ich miejsca mogli zająć inni, bardziej zaufani.

Nawet pomijając ministerstwa, które obejmie PSL, pozostałe także przypadną politykom PO spoza gabinetu cieni.

W przypadku gabinetu cieni Platforma wykazała się słomianym zapałem. Sama inicjatywa była dobra, tylko zabrakło pomysłu na jej rozwinięcie. To tak jakby postawiono dom, ale potem zapomniano go ocieplić na zimę. Przecież ten gabinet cieni od początku powinien śledzić, kontrolować, oceniać pracę poszczególnych ministrów, tymczasem wszystko utknęło na etapie ustalenia listy figurantów.

W tradycji anglosaskiej gabinet cieni w każdej chwili może w niezmienionym składzie przejąć władzę. U nas się to nie udało.

My jesteśmy dopiero na etapie eksperymentowania z doświadczeniami innych krajów. Akurat to doświadczenie u nas się nie sprawdziło. Być może kiedyś opozycja skonstruuje gabinet cieni, który po wygranych wyborach automatycznie stanie się rzeczywistym rządem.

Może PiS powinno teraz stworzyć taki gabinet złożony z byłych ministrów?

Marketingowo byłoby to świetne posunięcie. Musiałoby się jednak wiązać z konsekwentnym, czytelnym przekazem. Konkretna osoba z opozycji kontrolowałaby konkretną dziedzinę, dając przekaz, że ma na nią lepszy pomysł. Platforma popełniła błąd – nie potrafiła wykorzystać swojego gabinetu cieni ani w opozycji, ani w kampanii wyborczej. Zobaczymy, czy PiS wyciągnie z tego wnioski.

Dr Wojciech Jabłoński, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego

RZ: W styczniu ubiegłego roku Platforma szumnie powołała słynny gabinet cieni z Janem Rokitą na czele. Dzisiaj, gdy Donald Tusk formuje rząd, okazuje się, że z gabinetu cieni znajdą się w nim najwyżej dwie osoby. Czemu miał więc służyć tamten gabinet cieni?

Pozostało 87% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości