Między przywódcami Francji i Niemiec, którzy jeszcze niedawno walcząc o interesy gospodarcze swoich krajów nie szczędzili sobie słów krytyki, doszło do nagłego ocieplenia.
Angela Merkel i Nicolas Sarkozy postanowili wykorzystać rocznicę zakończenia I wojny światowej do odnowienia francusko-niemieckiego sojuszu, który przez kilkadziesiąt lat był motorem UE. Zapowiadają, że będą razem forsować kandydatów na najważniejsze stanowiska w Unii. W posiedzeniach rządów obu państw będzie niebawem uczestniczyć minister z kraju sąsiedniego. Jednak zdaniem ekspertów to wszystko tylko mizerne okruchy po czasach świetności, kiedy oba mocarstwa były w stanie przeforsować w Unii wszystko.
– Francusko-niemiecki motor mógł działać, kiedy w Unii było 15 krajów i brakowało instytucji umożliwiających podejmowanie decyzji. Teraz jest zupełnie inna sytuacja i wskrzeszenie tego tandemu jest niemożliwe – uważa Alexander Rahr z Niemieckiego Towarzystwa Polityki Zagranicznej.
Ekspert zwraca uwagę, że w umowie koalicyjnej nowego rządu CDU i FDP nie ma słowa o specjalnych relacjach z Francją, mówi się za to o zacieśnaniu współpracy z Polską w ramach Trójkąta Weimarskiego.
[wyimek]Istniejący od 1991 r. Trójkąt Weimarski ma szansę zastąpić słabnącą grupę G5[/wyimek]