Promuje wydany właśnie romans ze sfer dziennikarsko-sportowych „Miłość i sport”, ale przede wszystkim płytę z piosenkami pt. „Pęc ze śmiechu”.

Bywalcom kabaretu Pod Egidą tej twórczości nie trzeba przedstawiać. 24 utwory zaśpiewane przy akompaniamencie gitary to satyryczna kronika wydarzeń politycznych ostatnich miesięcy. W piosence „Ratujcie mnie” autor opowiada o tym, jak „eksposeł ekscentryk szalony/ dzielnie bronił honoru płaszcza swojej żony”. Ryszard Makowski nie pobłaża też „Kaziowi i Isabel”, a nawet naszemu „świątkowi narodowemu” Lechowi Wałęsie, a tym bardziej Donaldowi Tuskowi i jego partii. Należy wszak do nielicznych satyryków, którzy potrafią zażartować nie tylko z tych, z których akurat wypada. Śpiewa więc: „Platforma cię kocha, czy chcesz tego, czy nie”, kończąc piosenkę niepokojącym pytaniem: „czy to jest miłość, czy molestowanie”. I nawiązując do Gałczyńskiego, wspomina o „rozczarowanej dorożce”. Czym rozczarowanej? III Rzecząpospolitą.

Ale Makowski lubi też czasem uciec z publicystycznej satyry w przenośnię. Jak choćby w świetnej piosence o wykrywaczu kłamstw, do którego autor chciałby podłączyć „każdego bez wyjątku”. Czyli o wariografie, który po wysłuchaniu wyznań Polaków mógłby sam zwariować. Albo w najlepszej chyba na płycie „Halabardzie” – pięknej, metaforycznej opowieści o buncie teatralnego aktora epizodysty.

Podczas kabaretowych występów Ryszardowi Makowskiemu dzielnie sekunduje publiczność – śpiewa razem z autorem refreny piosenek. Jeśli czegoś na płycie „Pęc ze śmiechu” zabrakło, to właśnie tej publiczności, która łatwiej pozwala zrozumieć tajemnicę jego popularności.