Gen. Bogusław Pacek, doradca szefa MON Bogdana Klicha, powiedział "Gazecie Wyborczej", że piloci mieli aktualne informacje o złej pogodzie na lotnisku Siewiernyj w Smoleńsku i panującej tam mgle. Ma to wynikać, jak stwierdził, z notatki żołnierza z wojskowego biura meteorologicznego na Okęciu.
– Z tej prognozy wynika, że widoczność jest od 1 tys. do 3 tys. metrów – tłumaczył.
W piątek na konferencji prasowej gen. Pacek uściślał: – Mogli (załoga Tu-154M – red.) startować, ale powinni się liczyć z koniecznością lądowania na zapasowym lotnisku.
Według minimów smoleńskiego lotniska można tam bezpiecznie wylądować przy widoczności nie mniejszej niż tysiąc metrów. Piloci Tu-154M, otrzymując dane o widoczności 1 – 3 tys. metrów, nie złamaliby więc żadnych procedur, decydując się na start.
Jednak gen. Pacek powołuje się na informacje dotyczące warunków atmosferycznych z rejonu Smoleńska, a nie znad lotniska Siewiernyj. Przyznaje, że była to jedyna wiedza, jaką mieli piloci. Nic nie mówi jednak o kluczowej sprawie – braku depesz METAR i TAF zawierających bardzo istotne i najświeższe (uaktualniane co pół godziny) dane o warunkach atmosferycznych nad lotniskiem docelowym oraz prognozę pogody na kolejne 30 minut. Załoga prezydenckiego samolotu nie otrzymała ich przed wylotem do Smoleńska.