Na rok przed stuleciem odzyskania niepodległości 12 listopada 2017 roku bohater mojej młodości i mój rówieśnik, Mirosław Chojecki, odwołał się od decyzji prezesa IPN pozbawiających go praw kombatanckich. Prezes Jarosław Szarek odmówił Chojeckiemu potwierdzenia, że spełnia ustawowe warunki, aby być uznanym za działacza opozycji antykomunistycznej oraz osobę represjonowaną z powodów politycznych. Co więcej, w Biuletynie IPN można było przeczytać długi i pokrętny artykuł uzasadniający tę decyzję.
Będąc zwolennikiem lustracji, trudno milczeć, gdy po raz kolejny doprowadzana jest do absurdu. Bogini sprawiedliwości Temida ma przepaskę na oczach, aby nie być stronnicza i trzyma w ręku wagę. Ale nie powinna być ślepa ani zaślepiona, czytając dokumenty znalezione w archiwach Służby Bezpieczeństwa. Otóż na jednej szali wagi IPN znajduje się 18 tysięcy stron w 170 tomach dokumentacji SB na temat niepodległościowych działań Mirosława Chojeckiego w latach 1976–1981. Na drugiej zaś szali leży oświadczenie następującej treści: „Ja niżej podpisany zobowiązuję się zachować w tajemnicy kontakt z pracownikami kontrwywiadu PRL oraz tematykę prowadzonych rozmów. Ponadto będę informował o faktach szkodliwych dla PRL w pracy kontrwywiadowczej". Ta jedna kartka ma być bezdyskusyjnym dowodem w sprawie. Tym, który przeważył szalę, mimo że Mirosław Chojecki, wówczas pracownik Instytutu Badań Jądrowych, ujawnił fakt podpisania tego oświadczenia i namowach do współpracy przez ppor. Skoczylasa. Ta informacja ukazała się w komunikacie nr 3 Komitetu Obrony Robotników z 30 października 1976 roku. Chojecki był współpracownikiem KOR niosącym pomoc represjonowanym. Wkrótce został członkiem komitetu. Fakt, że jedno podpisane oświadczenie spowodowało, że przesłuchujący założył teczkę tajnego współpracownika w 41 lat później wystarcza prezesowi IPN i jego archiwistom, aby uznać, że nic nie może zrobić w tej sprawie, choć żadnych dowodów współpracy z reżimem wśród 18 tysięcy stron rejestrujących działalność Mirosława Chojeckiego IPN nie znalazł.
Przypomnijmy o kim mowa: współzałożyciel Niezależnej Oficyny Wydawniczej, emigrant wspomagający podziemną Solidarność z Paryża, twórca „Kontaktu" – można by tak długo. Aresztowania, pobicia, rewizje i zatrzymania nie przekonały od roku prezesa IPN, że „współpraca" zawarta w jednym zdaniu oświadczenia nigdy nie została zmaterializowana. Wyczerpuje to moją definicję nieprawości naszego życia państwowego. Urzędnicy grają rolę sędziów, a sędziowie zachowują się jak urzędnicy. W jednym szeregu z Mirosławem Chojeckim odbieraliśmy z rąk prezydenta Lecha Kaczyńskiego Krzyże Komandorskie Orderu Polonia Restituta.
Dziesięć prostych przykazań
Skoro w 100-lecie odzyskania niepodległości prezydent Andrzej Duda nie zdobył się na zamknięcie epoki rozliczeń, postanowiłem w obronie racji mojego pokolenia ogłosić własny dekalog lustracji. Nie zaprzecza on żadnym wartościom bliskim zwolennikom dekomunizacji, ale ma przybliżyć je do rzeczywistości, nie zamazując podziałów na dobro i zło. Oto moje dziesięć prostych przykazań:
Pierwsze: nie można budować demokratycznej, wolnej, niepodległej, praworządnej Polski na donosicielstwie i to w złej sprawie. Jeśli były jezuita Tomasz Turowski, który rozpracowywał Kościół katolicki od wewnątrz, w wolnej Polsce zostaje ministrem pełnomocnym w ambasadzie RP w Moskwie, to tak, jakbyśmy nie zrozumieli źródeł upadku I Rzeczypospolitej.