Eliza Olczyk z „Rzeczpospolitej” o rezygnacji Piesiewicza powiedziała:
To mądra decyzja. Raczej nie znalazłby poparcia w tych wyborach. Jego sprawa jest zbyt świeża, a konkurencja zbyt duża. To gra niewarta świeczki. W kampanii odgrzewana byłaby sprawa, o której pan senator chciałby zapomnieć. Gdybyśmy bronili Piesiewicza, musielibyśmy bronić wszystkich innych przyłapanych na sytuacjach korupcyjnych czy obyczajowych, którzy tłumaczyli się, że zostali wmanewrowani.
Natomiast dziennikarz „Faktu” Janusz Rolicki pytał retorycznie:
W sytuacji, gdy pan senator sam rozlicza się ze swoimi możliwościami, można mu tylko przyznać rację. Może liczył na trochę inne przyjęcie ze strony Platformy - że nie będzie jej kandydatem, ale może liczyć na jej wsparcie?
Paweł Poncyljusz z PJN jest zdania, że Piesiewicz mógł nie zebrać wymaganych dwóch tysięcy podpisów i dlatego zrezygnował: