Reklama

Rafał Ziemkiewicz o wypocinach Janusza Palikota

Lustereczko, powiedz przecie, kto jest najśmieszniejszy na świecie? Prym wiedzie zapewne były wiceszef PO z Biłgoraja. O Januszu Palikocie czytamy w tygodniku "Uważam Rze"

Publikacja: 12.09.2011 10:23

Rafał Ziemkiewicz o wypocinach Janusza Palikota

Foto: W Sieci Opinii


Tonący Palikot wszystkiego się chwyta, by utrzymać na politycznej scenie. Opluwanie PiS nie wychodzi mu na dobre, dlatego dziś zwraca się w kierunku braci i sióstr z Platformy. O jego najnowszej książce złożonej z listy nazwisk działaczy PO, okraszonej skondensowaną dawką karmy dla tabloidów pisze Rafał Ziemkiewicz w „Uważam Rze”.


Najgorszy jest Grzegorz Schetyna: „prymitywny, chamski, drugoligowy”. Nasłał na Palikota służby i prokuratury. Kiedy sobie popije (powiedzmy to od razu, że chleją w PO wszyscy na umór, z wyjątkiem Sławomira Nowaka, który zgodnie ze stereotypem nie pije, bo uważa na innych), przysiadają się z Grasiem do Internetu i szukają faszystowskich utworów. Schetyna uwielbia tresować postawionych niżej od siebie i walić ich znienacka w ucho, profesorowi Ćwiąkalskiemu, gdy ten był ministrem, przy każdym wejściu do pokoju podawał komendę „Baczność!”, którą tamten posłusznie wykonywał, salutując przy tym. („Minister, nawiasem mówiąc, miał niestety skłonność do alkoholu”). (…)

Stefan Niesiołowski – chorobliwie nienawidzi Kaczyńskiego (wyobraźcie sobie państwo, Palikot twierdzi, że go to razi), bo nie może zapomnieć, że ten go upokorzył, gdy Niesiołowski ubiegał się o miejsce na liście PiS. Poza tym, że pije i nie ma do powiedzenia nic poza bluzgami, „jest kobieciarzem… jego uwagi, żarty, komentarze pod adresem przechodzących kobiet nie pozostawiają wątpliwości”. Hanna Gronkiewicz-Waltz  jest głupia, ale ślepo oddana Tuskowi („była jakaś sytuacja, w której udzieliła wielkiego wsparcia Tuskowi na gruncie osobistym, była jakaś tajemnica z jej udziałem, dwór o tym szeptał, o co chodziło konkretnie, nie dowiedziałem się”; poza tym „po prostu obciachowa, bufetowa to była trafiona ksywka”.

Reklama
Reklama

Radosław Sikorski: „Jest coś patologicznego w jego osobowości, jest jakby na granicy równowagi psychicznej”, „Donald również się obawiał, że może kompletnie odjechać”, „ma się wrażenie, że jest uzależniony od narkotyków, że jest zwyczajnie naćpany”. „Tajemnicą poliszynela są jego skandaliczne zachowania wobec kobiet… wulgarne odnoszenie się do nich. Nigdy nie byłem świadkiem tych zachowań, ale opowiadały mi o nich dziennikarki” – pisze Rafał Ziemkiewicz.

Publicysta "Rzeczpospolitej" i "Uważam Rze" zauważa, że Janusz Palikot pisze peany na cześć  redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej” i prezydenta Bronisława Komorowskiego.


Jedynie dwa jaśniejsze punkty błyskają przez chwilę na pracowicie przez Palikota rozściełanym firmamencie polityki. Jeden to Adam Michnik – wielki i wspaniały, choć absolutnie „spanikowany” Kaczyńskim. „To właśnie »Gazeta Wyborcza« mnie ukształtowała, zawsze głosowałem na Unię Wolności i było dla mnie zaszczytem, kiedy poznałem Michnika”. No, a najważniejsze: ileż on może wypić! Chociaż teraz to już i tak nie to samo co dziesięć lat temu. Drugi jasny punkt, bledszy, ale jeszcze rokujący pewne nadzieje, to Bronisław Komorowski. Co prawda niespecjalnie lotny ani zdolny, ale poczciwy, tylko „otoczył się złymi ludźmi”. Ale dostaje jeszcze szansę poprawy.

W najnowszym dziele Palikota jest jednak pozytywna osoba. Rafał Ziemkiewicz pisze:

Obraz byłby zdecydowanie czarny, gdyby książka nie miała na szczęście bohatera pozytywnego. To sam Palikot. Wszyscy są nim zachwyceni, zwłaszcza jego zdolnościami PR-owskimi, wszyscy mu gratulowali tego, jak wykańczał Kaczyńskiego; szczególnie dumny jest, że zmianą okularów i fryzury za jednym zamachem wybrnął z kłopotów po tragedii smoleńskiej, gdy źli „dziennikarze z Opus Dei” chcieli go zniszczyć, i poniżył pozostającego przy życiu bliźniaka (zero wyrzutów sumienia: przecież ponad wszelką wątpliwość winny był Lech Kaczyński, o którym nawet łaskawie mówi Palikot, że był miłym i dobrym człowiekiem, tylko „został zdominowany przez brata i dlatego pił”).Palikot jest z siebie niezmiernie zadowolony i optymistycznie patrzy w przyszłość, dla której się poświęca w polityce. Uważny czytelnik dostrzega bez trudu, że przy pozorach rozpuszczania języka i przywalania równo wszystkim Palikot ani na moment o swojej karierze nie zapomina – czytamy w tygodniku „Uważam Rze”.

Reklama
Reklama


A my, szczerze mówiąc, nie bardzo już pamiętamy, jak wyglada Janusz Palikot. Zaraz, zaraz, czy to przypadkiem nie ten ze świńskim ryjem?


Tonący Palikot wszystkiego się chwyta, by utrzymać na politycznej scenie. Opluwanie PiS nie wychodzi mu na dobre, dlatego dziś zwraca się w kierunku braci i sióstr z Platformy. O jego najnowszej książce złożonej z listy nazwisk działaczy PO, okraszonej skondensowaną dawką karmy dla tabloidów pisze Rafał Ziemkiewicz w „Uważam Rze”.

Najgorszy jest Grzegorz Schetyna: „prymitywny, chamski, drugoligowy”. Nasłał na Palikota służby i prokuratury. Kiedy sobie popije (powiedzmy to od razu, że chleją w PO wszyscy na umór, z wyjątkiem Sławomira Nowaka, który zgodnie ze stereotypem nie pije, bo uważa na innych), przysiadają się z Grasiem do Internetu i szukają faszystowskich utworów. Schetyna uwielbia tresować postawionych niżej od siebie i walić ich znienacka w ucho, profesorowi Ćwiąkalskiemu, gdy ten był ministrem, przy każdym wejściu do pokoju podawał komendę „Baczność!”, którą tamten posłusznie wykonywał, salutując przy tym. („Minister, nawiasem mówiąc, miał niestety skłonność do alkoholu”). (…)

Reklama
Publicystyka
Konrad Szymański: Jaka Unia po szkodzie?
Publicystyka
Marek Kutarba: Czy Polska naprawdę powinna bać się bardziej sojuszniczych Niemiec niż wrogiej jej Rosji?
Publicystyka
Adam Bielan i Michał Kamiński podłożyli ogień pod koalicję. Donald Tusk ma problem
Publicystyka
Marek Migalski: Dekonstrukcja rządu
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Publicystyka
Estera Flieger: Donald Tusk uwierzył, że może już tylko przegrać
Reklama
Reklama