Po wyborach wróżka Janina wspierała premiera Tuska w obiektywnym jak nożyce cenzora z PRL, wywiadzie. W konflikcie Tusk-Schetyna także staje po właściwej stronie. Zwłaszcza, że przy okazji może opisać fenomen dr. Ewy Kopacz. Zwykłej i jednocześnie wybitnej kobiety.
Naprawdę jaka jestem, nie wie nikt - mogłaby nucić pod nosem Ewa Kopacz przeglądając dziesiątki, a może setki stron internetowych, czy grube teczki wycinków, w których kreślono jej "sylwetkę". No jaki z takiego przeglądu wyłania się portret? W gruncie rzeczy dość nieskomplikowany obraz kobiety pracującej, która podejmuje się każdego zdania, nawet jeśli czasem nie wystarcza jej wyobraźni, by ocenić, za co się wzięła. Kobiety, która ujmująco wyznaje, że kiedy jest zmęczona, bierze się za solidne pranie i sprzątanie, aby się tak zmęczyć do końca i odreagować kłopty. Takiej co to na najbardziej zmęczone, opuchnięte nogi zakłada wysokie obcasy, bo jak ta Panna Młoda z Wyspiańskiego uważa, że "trza być w butach na weselu", a więc włożyć wąską spódnicę, marynarkę i ten nieszczęsny obcas, nawet gdy nie ma już czasu na makijaż, bo ten zrobią ewentualnie dopiero wieczorem, przed wejściem do telewizyjnego studia. Tyle, że potem już czas jechać do domu, czyli do poselskiego akademika na Wiejską i zadowolenia z tego niewiele.
Janina Paradowska tłumaczy:
Przyczyną wyjątkowej dziś pozycji Ewy Kopacz jest bezwzględna lojalność. Donald Tusk, to wiedzą wszyscy, może zawsze liczyć na Ewę Kopacz i dlatego kieruje ją na stanowisko marszałka Sejmu, gdzie potrzebuje kogoś, kto nie będzie zabiegał o własną pozycję i polityczne zaplecze. Czy te określenia "bezwzględnie lojalna wobec premiera" nie rażą jej, nie traktuje ich jako obraźliwych? Ewa Kopacz wydaje się wręcz zdumiona. - On jest niekwestionowanym liderem, dzięki niemu wygraliśmy wybory, dlaczego lojalność ma być czymś obraźliwym? Obraźliwym byłoby, gdyby nazywano mnie intrygantką, gdybym nie chciała pomóc, kiedy trzeba.
Paradowska z zapartym tchem realacjonuje przebieg jej kariery, by podsumować: