Płomień się powoli wypala. Walka o stołki już dawno zdominowała walkę o promowanie idei. Te się ciągle zmieniają i coraz mniej pisowców wie, co jest ważne na obecnym etapie walki o władzę. Bo to pragnienie jest u Prezesa niezmienne. Tylko czy identyfikuje się z Jarosławem Kaczyńskim mniej czy więcej osób? Pytanie retoryczne. Ale mniej jest retoryczne następujące: O CO WŁAŚCIWIE WALCZYMY PANIE PREZESIE?
Senator PO Jan Filip Libicki, który przeszedł do partii rządzącej, opuszczając przyjaciół z PJN, apeluje:
Wiem, że Jarosław Kaczyński uspokaja. Że mówi jak to po każdych wyborach wieszczono w PiSie rozłamy. Tyle, że znacie go dobrze. On nigdy wcześniej nie zapewniał tak gorąco, że w jego partii panuje spokój. Te zapewnienia brzmią trochę tak, jak oglądana przeze mnie w dzieciństwie relacja korespondenta Dziennika Telewizyjnego w Moskwie Witolda Stefanowicza. Pewnego dnia zrobił on materiał o tym, ile to gatunków chleba można kupić w rosyjskiej stolicy. Wyszło, że kilkanaście. Każdy kto żył w realiach PRLu po takiej relacji wiedział, że w Moskwie muszą być poważne kłopoty z chlebem. Tak samo i w tym przypadku. Zapewnienia Jarosława Kaczyńskiego są najlepszym dowodem na to, że w jego partii rośnie wielkie niezadowolenie. Tadeusz Cymański jest jedynie tego niezadowolenia personifikacją.
Libicki wskazuje drogę:
Wiem jak bardzo jesteście sfrustrowani. Przygnębieni – bo wiecie, że w pisowskiej formule ważne dla centroprawicy cele nigdy już nie zostaną zrealizowane. I sytuacji tej nie zmienią publicystyczne peany przeróżnych wielbicieli Prezesa w rodzaju Krzysztofa Feusetta (swoją drogą - zapał w koloryzowaniu pisowskiej rzeczywistości przez tegoż redaktora godny jest z pewnością nagrody imienia Zygmunta Broniarka). Trzeba tu oddać, że w zasadzie wśród propisowskich publicystów tylko wspomniany powyżej autor zasłużył na otrzymanie tej nagrody. Inni patrzą bardziej realistycznie. Choćby Rafał Ziemkiewicz wskazujący na proces korwinizacji, któremu ulega Jarosław Kaczyński. Celna konstatacja. Te same nuty – o dziwo – pobrzmiewają nawet w ostatniej publicystyce Tomasza Sakiewicza. Skoro tak, to sytuacja jest zaiste bardzo poważna - pisze Libicki. - Macie jednak i inny wybór. Wybór znacznie lepszy. Bądźcie wsparciem, zapleczem i sojusznikami prawego skrzydła Platformy Obywatelskiej. Dziś tylko formuła Platformy pozwala skutecznie – choć w ideowej rywalizacji z innymi środowiskami – zabiegać o rzeczy dla nas najistotniejsze. Także w ten sposób najskuteczniej można blokować potencjalny zwycięski marsz Janusza Palikota. Moim zdaniem to najlepsza propozycja. Poważnie ją przemyślcie.
Panie senatorze elekcie - jesteśmy pewni, że pozostanie Pan autorytetem dla wszystkich "propisowskich publicystów". Pana droga do Platformy Obywatelskiej to przecież przykład politycznej niezłomności i wierności własnym zasadom - nawet wtedy, gdy nie przynoszą one profitów. To oczywiście żarty. A już na poważnie - skoro tak chętnie przyznaje Pan nagrody innym, to i dla Pana mamy nagrodę.