Czapiński komentuje:
Zauważmy, że wzrost dochodów jest w Polsce znacznie słabszy niż cztery lata temu. Jednak realnie cały czas się bogacimy, bo nie odczuliśmy jeszcze kryzysu. Choć trzeba przyznać, że oszczędności mamy stosunkowo niewiele. Mimo wszystko wciąż staramy się dzielić każde dodatkowe pieniądze między wydatki a konto bankowe.
Oszczędności, jak również konsumpcja, rosną w Polsce nie tak szybko jak kilka lat temu. Niedawno GUS podał, że w trzecim kwartale spożycie indywidualne jednak wzrosło o 3 proc. Świadczy to o tym, że Polacy niespecjalnie przejmują się wieściami o kryzysie. Tym bardziej, że ten tak naprawdę nie uderzył w polskie portfele.
Jest teoria mówiąca, że weszliśmy w stan umysłu, jaki charakteryzował pasażerów "Titanica". A ponieważ politycy nie dają nam zapomnieć o nieuchronności kryzysu, aktualnie obserwujemy w Polsce pełną dekadencję. Bo skoro i tak ma być źle, to przynajmniej te ostatnie minuty przeżyjmy zgodnie z zasadą carpe diem. Osobiście uważam, że to zupełnie fałszywa diagnoza zachowania Polaków. Moim zdaniem, nie straciliśmy zdrowego rozsądku i nadal twardo stąpamy po ziemi.
Piotr Kuczyński mówi o wzroście wydatków na święta: