Janusz Palikot i resztówka Unii Wolności. Analiza Mazurka

Najokrutniejsi szydercy nie przewidzieli, a najwięksi wrogowie nie życzyli, tak marnego końca demokratów.pl. Resztówka Unii Wolności ma się połączyć z Palikotem

Publikacja: 29.12.2011 20:26

Choć ważna jest odpowiedź na pytanie, po co ten transfer Palikotowi, koniec roku aż prosi, by się na chwilę zatrzymać i spojrzeć na to, co stało się z partią, która nie tylko niegdyś rządziła Polską, ale i cały czas pouczała o innym, szlachetniejszym sposobie uprawiania polityki. Teraz więc będzie mogła wprawiać się w etosie u boku samego mistrza Janusza.

Partia Geremka i Mazowieckiego zostaje sprowadzona do roli kolejnego z palikotowych gadżetów. Cóż, sic transit gloria mundi, można by rzec, ale to nie chwała świata przemija, ale marzenia o własnej wielkości i innej polityce.

Wyobrażają sobie państwo piewszomajową konferencję nowej lewicy w Sali Kongresowej? Obok Jerzego Urbana sędziwy Andrzej Wielowieyski z Orłem Białym, w kuluarach Janusz Onyszkiewicz baraszkuje z Januszem Kotlińskim, Jan Lityński figluje z Robertem Biedroniem, a Grażyna Staniszewska ściska się z Wandą Nowicką i Anną Grodzką. Nie wyobrażacie sobie? I słusznie, ostatnie legendy Unii Wolności pewnie uciekną w popłochu przed takimi kompanami, a Palikot to przewidział.

To po co mu ten interes? Właściciel Ruchu Palikota zachowuje się po trosze jak kupiec na poświątecznej wyprzedaży, a po trosze jak XIX-wieczny nuworysz, który ma już i majątek, i pozycję nim wyrąbaną, ba, kupił sobie nawet w Wiedniu baronowski tytuł, ale wciąż brak mu prawdziwego herbu. Uderza więc w konkury do panny z dobrego domu. Co z tego, że panna już nie pierwszej młodości, że ma muchy w nosie, że miłości w tym stadle nie będzie. Grunt, że dzieci będą już z dobrego domu.

Palikot, cokolwiek o nim mówić, nie zachłysnął się sukcesem, tylko ruszył do pracy. Zasysa wszystkich i z każdej strony. Wbrew temu, co deklarował w wywiadzie dla "Rz" Andrzej Rozenek, nie jest przy tym specjalnie wybredny: nikomu nieznany poseł SLD z trzeciego szeregu? Proszę bardzo, może zostać wiceprzewodniczącym. Po co liberalnemu przedsiębiorcy Piotr Ikonowicz gotów koreańskim towarzyszom udzielać korepetycji z rewolucyjnej czujności i ideowej ortodoksji? Po nic, ale może się kiedyś przyda, więc niech będzie.

Reklama
Reklama

Co charakterystyczne, Palikot w korespondencyjnym pojedynku z Millerem tylko pozornie kroczy szlakiem SLD. Owszem, zajmie po postkomunistach kilka lokali  na Rozbrat, ale już błędu  z LiD nie popełnia. SLD swego czasu wzięło na listy nie tylko niedobitki po Partii Demokratycznej, ale i pozostałą lewicową drobnicę. Efekt? Głosów im nie przybyło, za to musieli się dzielić fruktami z ludźmi, którzy przy pierwszym wirażu od nich odpadli. Palikot nikogo na listy nie bierze, z nikim się miejscami nie dzieli, wszak do następnych wyborów trzy lata.

A demokraci.pl, nawet pozbawieni najgłośniejszych nazwisk, mają jeszcze minimalny rezonans w środowis- kach opiniotwórczych i o to Palikotowi chodzi. Nie chce kojarzyć się z przyjacielem mordercy ks. Popiełuszki, lepiej skojarzyć się z prof. Geremkiem, nieprawdaż? A że profesora nikt o zdanie nie spyta? No cóż, polityka w wykonaniu Palikota, co nieraz pokazał, więcej ma wspólnego z rzeźnią niż z akademickim seminarium o etosie.

Choć ważna jest odpowiedź na pytanie, po co ten transfer Palikotowi, koniec roku aż prosi, by się na chwilę zatrzymać i spojrzeć na to, co stało się z partią, która nie tylko niegdyś rządziła Polską, ale i cały czas pouczała o innym, szlachetniejszym sposobie uprawiania polityki. Teraz więc będzie mogła wprawiać się w etosie u boku samego mistrza Janusza.

Partia Geremka i Mazowieckiego zostaje sprowadzona do roli kolejnego z palikotowych gadżetów. Cóż, sic transit gloria mundi, można by rzec, ale to nie chwała świata przemija, ale marzenia o własnej wielkości i innej polityce.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Reklama
Publicystyka
Adam Bielan i Michał Kamiński podłożyli ogień pod koalicję. Donald Tusk ma problem
Publicystyka
Marek Migalski: Dekonstrukcja rządu
Publicystyka
Estera Flieger: Donald Tusk uwierzył, że może już tylko przegrać
Publicystyka
Dariusz Lasocki: 10 powodów, dla których wstyd mi za te wybory
Publicystyka
Marek Kutarba: Czy polskimi śmigłowcami AH-64E będzie miał kto latać?
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama