Dr Jarosław Flis mówi o swojej wizji przyszłych stosunków na linii Komorowski – Tusk:
Pozycja prezydenta w Polsce jest pochodną siły premiera. Gdyby się okazało, że wynik wyborów parlamentarnych osłabił Donalda Tuska, to wtedy prawdopodobnie prezydent mógłby odgrywać większą rolę i - jak można wnosić z jednej z jego przedwyborczych wypowiedzi - do tego się szykował.
Rola rozgrywającego na scenie politycznej jest poza zasięgiem Bronisława Komorowskiego. W tej chwili piłka jest na boisku premiera, to on będzie rządził krajem i jego rola jest tutaj decydująca. Prezydent ma rolę wyłącznie reprezentacyjną. Napięcia między prezydentem a rządem, które się dotąd pojawiały, to tylko margines.
W tej chwili notowania prezydenta w oczach opinii publicznej są bardzo dobre, jednak jego relacje z PO nie są szczególnie ciepłe - otacza się raczej politykami nieistniejącej już Unii Demokratycznej. (...) Nie jest zatem wcale oczywiste, czy Komorowski dostanie w 2015 błogosławieństwo PO, czy też jednak Donald Tusk sam będzie wolał być prezydentem.
Premier zapewne w 2012 r. nie będzie poruszał kwestii wyborów prezydenckich w 2015. Będzie zabiegał, aby prezydent wspierał jego działania i nie rzucał kłód pod nogi. Jednak najpewniej nie będzie chciał sprawiać wrażenia, że prezydent realnie rządzi. W interesie Tuska jest powszechne przekonanie, że o wszystkim decyduje on.