Dlaczego Migalski wydał broszurę „Jarosław Kaczyński – portret impresyjny”? Piotr Zaremba pisze:
Chodzi o jakąkolwiek inicjatywę po prawej stronie, która ma obejść PiS, pozbawić autokratycznego lidera rządu dusz, wyrwać mu część wyborców. (…) Może jednak cel Migalskiego jest inny? Skoro nie kieruje broszurki do szerokiej publiczności, to chce powiedzieć swoim kolegom emancypującym się spod wpływów straszliwego „Kaczora” coś, co pozwoli im odczarować i zrozumieć tę postać? Podsunie jakąś receptę, broń albo przynajmniej uodporni na oddziaływanie człowieka, wobec którego wielu polityków zachowuje się jak małe ptaszki w obliczu spojrzenia węża?
Czy Migalski pisze nieprawdę? Na ogół prawdę, choć w niektórych przypadkach taką, która referowana z perspektywy kamerdynera pozostawia pole do interpretacji – wystarczy poczytać w historycznych książkach analogiczne plotki o podpitym Churchillu, chutliwym Kennedym czy despotycznej pani Thatcher. Prawda ta niczego nowego nam nie objaśnia, do niczego nie inspiruje. (…)
Najłatwiejszym sposobem wyładowania frustracji jest dokładanie Kaczyńskiemu. W szerokim sensie to dawny lider jest sprawcą jego pierwszej poważnej klęski. A poza tym ustawiczne mocowanie się z nim pozwala się rozgrzeszyć z własnych klęsk i niedojrzałości. Nie trzeba myśleć, czy samemu miało się Polakom coś sensownego do zaproponowania.
Publicysta wspomina także o europośle Michale Kamińskim: