W radiownet.pl Antoni Macierewicz wspominał także rozmowę z mianowanym wówczas premierem Waldemarem Pawlakiem:
Najpierw próbował udzielić mi dymisji, jednak było to konstytucyjnie niemożliwe. Pawlak wpadł więc na nowy pomysł. Jego dyspozycja była taka, żebym był w domu, jednocześnie będąc stale do jego dyspozycji. Podczas rozmowy pan premier był bardzo zainteresowany szczegółami personalnymi zasobów archiwalnych. Następnie zaś odbyła się próba przejmowania ministerstwa i doszło do całonocnej akcji przejmowania dokumentów z szafy szefa UOP. Razem z Piotrem Naimskim czuwaliśmy nad tym, by wszystkie dokumenty zostały dokładnie spisane i by ten protokół był przez wszystkich podpisany, gdyż będzie on świadectwem co w tej dokumentacji jest. Ostatecznie „zwolniony” z ministerstwa zostałem 8 lub 9 czerwca, formalnie jednak odwołano mnie 21 lipca.
Macierewicz nie ma wątpliwości, co do przyczyn upadku rządu pochodzącego z pierwszych w pełni demokratycznych wyborów:
Sprawa baz rosyjskich była przez nas bardzo eksponowana. Negocjacje w tej sprawie były bardzo dramatyczne. Wtedy ostatecznie przekonałem się, ze uwikłania Lecha Wałęsy mogą rzutować na przebieg spraw państwowych. Pamiętam taką rozmowę, w której brał udział Wachowski i Wałęsa. Dostaliśmy wtedy informacje z wywiadu, iż Rosjanie znając przeszłość prezydenta mogą użyć tego w negocjacjach. Wystąpiłem wtedy o to, by Lech Wałęsa bezpośrednio nie prowadził tych negocjacji, gdyż może być to dla Polski niekorzystne. Pan prezydent próbował rozważać moje argumenty, ale pan Wachowski kręcił głową, że nie i tak zostało.
I dodaje: