To jest właśnie to! I to jest moja wielka, prawie prywatna pretensja do Donalda Tuska, którego znam i pamiętam z czasów Kongresu Liberalno-Demokratycznego. Miałam wtedy wielką wiarę, a on zrozumienie, czym naprawdę jest liberalizm. Bo to nie jest tylko wolny rynek, to nie są poglądy ministra finansów, to jest po prostu wolność jednostkowa do granic, w których nie krzywdzę drugiego człowieka. Ale nie w sposób domniemany, wydumany, tylko faktyczny. Bo nie wierzę, że istnieje coś takiego jak np. krzywda polegająca na urażeniu czyichś uczuć religijnych. Wierzę natomiast, że istnieje krzywda polegająca na tym, że nie mogę sobie zapalić marihuany, kiedy mam na to ochotę.
Jednak profesor Środa zauważa także:
My się trochę rozpuściliśmy w tym liberalizmie tuskowym, w tej jego letniości, obojętności, hipokryzji. Jeśli ktoś szuka silnych politycznych emocji, to może je znaleźć wyłącznie po prawej, radykalnej stronie. No bo też nie po stronie millerowskiej lewicy, której cynizm osiągnął poziom ekstremalny. Zwykli ludzie, żyjący we względnym dobrobycie lubią Tuska, bo nawet jeśli on odmawia przyznania im pewnych praw, to oni wiedzą, że świetnie mogą funkcjonować poza nimi. Dzięki zbiorowej hipokryzji i wielkiej tradycji obchodzenia tych praw. Pan premier nie chce zmian kulturowych, choć chce modernizacji. By ją prze- prowadzić bez tych zmian, potrzeba hipokryzji. Mamy ją na poziomie znacznie wyższym niż inne kraje, ale dzięki temu Tusk zachowuje pokój z Kościołem i gromadzi wokół siebie tradycjonalistów
Etyk podbija swoją diagnozę:
I powtarzam: rządzi hipokryzja. Godzimy się na ten marazm polityczny i reformatorski, godzimy się na te deklaracje o wielkiej polskiej tradycji, o tym, że kultura jest nie naruszalna, godzimy się na wpływy kleru, a jednocześnie wszyscy wiemy i robimy swoje. Kupujemy środki antykoncepcyjne, dokonujemy aborcji, robimy sobie in vitro. Tak „się” robi. To jest takie heideggerowskie „się”: „się” daje pieniądze, „się” idzie na tę mszę, „się” jest pogodzonym z tym rządem. Bo co „się” nie godzić z tym rządem, skoro powrót PiS nam nie grozi?
I pointuje: