„W cieniu groteskowych zapasów o głosy , toczonych pod hasłem wolności naszych sumień (aborcja), czy też zasobności naszych kieszeni (podatki) – czym przez długie miesiące będziemy jeszcze absorbowani – niemal nie zauważono ostatecznej decyzji Sejmu o faktycznym uniewinnieniu sprawców stanu wojennego z 1981 r. Głosami koalicji orzeczono, że są, bo działali w stanie wyższej konieczności. W ogóle wyszło, że główną ofiarą jest sam Generał. Nie wypada więc wręcz, w kontekście dramatu Zbawcy Ojczyzny, wspominać o ówczesnych odczuciach milionów zwykłych mrówek.

Wspomnę za to zapis Jana Nowaka-Jeziorańskiego z czasów Października '56 (), który zanotował, przeglądając materiały nadsyłane wtedy z kraju do Wolnej Europy, że gdy w wojsku na licznych wiecach domagano się usunięcia z władz sowieckiego marszałka Polski, Rokossowskiego, energicznie przeciwstawiał się temu pewien młody generał brygady. Nazywał się Wojciech Jaruzelski i w cztery lata później został naczelnym politrukiem Wojska Polskiego.

On już wtedy wiedział, co znaczy stan wyższej konieczności.

Ten i kilka felietonów napisanych w podobnym tonie wywołało gwałtowną reakcję czytelników o komunistycznych korzeniach, którzy przysyłali wulgarne listy z obelgami. Anonimowe.