PO – PiS nie całkiem poszedł w zapomnienie

Okazuje się, że nawet ostry konflikt polityczny nie wyklucza wspólnych działań. Powodem może być wspólny interes lub chęć osłabienia lidera kosztem wzmocnienia jego konkurenta

Publikacja: 29.11.2012 20:25

Kamila Baranowska

Kamila Baranowska

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Ryszard Waniek

Mogłoby się wydawać, że PO – PiS istnieje dziś tylko jako wspomnienie po wymarzonej w 2005 r. przez konserwatywnych wyborców koalicji, do której nigdy nie doszło. Dziś obie partie więcej dzieli, niż łączy. Przynajmniej tak to wygląda z zewnątrz. Jeśli bowiem przyjrzeć się poczynaniom obu partii, można się czasem mocno zdziwić, jak ramię w ramię wspólnie przegłosowują istotne dla siebie kwestie lub w cieniu gabinetów dochodzą do porozumienia.

Ostatnio takie oskarżenie dwie największe partie usłyszały od przedstawicieli wszystkich pozostałych ugrupowań opozycyjnych. Poszło o obywatelski projekt ustawy o małych sądach. Miał on zablokować rozporządzenie ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina, które znosi 79 sądów rejonowych. Na kluczowym dla obywatelskiego projektu głosowaniu na posiedzeniu Komisji Sprawiedliwości nie stawiło się kilku posłów PiS. Wniosek o wstrzymanie prac nad obywatelskim projektem przeszedł jednym głosem.

Dziwnym trafem dzień wcześniej Gowin spotkał się przy drzwiach zamkniętych z Jarosławem Kaczyńskim i kilkoma ważnymi posłami PiS. Dlatego nikogo dziś nie przekonują tłumaczenia PiS, że głosowanie było wypadkiem przy pracy, a posłowie po prostu byli w tym czasie na innych komisjach. A także zapewnienia Mariusza Błaszczaka, szefa Klubu PiS, że zwoła komisję raz jeszcze i głosowanie się powtórzy. Zwłaszcza że – jak wynika z informacji „Rz” – dzień wcześniej szef Klubu PSL Jan Bury (ludowcy od początku patronują obywatelskiemu projektowi) spotkał się z Błaszczakiem, by mieć pewność, że PiS przyjdzie na komisję w komplecie.

Dla wszystkich jest też jasne, że Gowinowi chodziło o to, by projekt obywatelski zablokować właśnie teraz. To daje mu gwarancję, iż jego reforma wejdzie w życie 1 stycznia, co uchroni go przed wizerunkową kompromitacją. Szybkie procedowanie obywatelskiego projektu mogło mu pokrzyżować plany.

Gowin może także liczyć na poparcie PiS, jeśli chodzi o kluczową dla niego reformę – otwarcie dostępu do zawodów. Politycy PiS podkreślają, że to ich polityk, śp. Przemysław Gosiewski, rozpoczął proces deregulacji, i czują się zobowiązani go kontynuować. Wczoraj jeden z posłów PiS Przemysław Wipler zainaugurował wraz z Fundacją Republikańską społeczną akcję: „Otwórz system”.

Romans PiS z konserwatywnym skrzydłem Platformy, za którego reprezentanta uznawany jest Gowin, widać też w głosowaniach światopoglądowych. To głównie głosami PiS i konserwatystów z PO udało się przegłosować dalsze prace nad zaostrzeniem ustawy aborcyjnej. Groźba powtórki tej sytuacji przy okazji in vitro sprawiła, że premier Tusk na razie zrezygnował z procedowania tej ustawy w Sejmie.

Cichy sojusz PiS z Gowinem nie tłumaczy jednak wszystkiego. Czasem po prostu dwie największe partie razem pilnują swego interesu. Tak jest w przypadku ewentualnej zmiany ordynacji w wyborach do europarlamentu. „Rz” pisała ostatnio o trwających rozmowach PO i PiS w sprawie pomysłu podziału na sześć okręgów ze sztywną liczbą mandatów do zdobycia. Dla obu ugrupowań pomysł jest kuszący, bo może wyeliminować z gry mniejsze partie.

Należy jednak pamiętać, że i Donald Tusk, i Jarosław Kaczyński świetnie zdają sobie sprawę, że muszą utrzymywać wyborców w przekonaniu o dzielącym ich partie ostrym konflikcie. Tylko to gwarantuje im wygodny duopol na scenie politycznej.

Mogłoby się wydawać, że PO – PiS istnieje dziś tylko jako wspomnienie po wymarzonej w 2005 r. przez konserwatywnych wyborców koalicji, do której nigdy nie doszło. Dziś obie partie więcej dzieli, niż łączy. Przynajmniej tak to wygląda z zewnątrz. Jeśli bowiem przyjrzeć się poczynaniom obu partii, można się czasem mocno zdziwić, jak ramię w ramię wspólnie przegłosowują istotne dla siebie kwestie lub w cieniu gabinetów dochodzą do porozumienia.

Pozostało 86% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości